Urodzona w maju 1923 roku w Opatówku.
Najmłodsze dziecko Stanisława i Leokadii Wiewiórkowskich.
Zosia Wiewiórkowska stoi pomiędzy rodzicami Stanisławem i Leokadią. Zdjęcie z ok.1926 roku |
" 20 lat różnicy miedzy Zosią i najstarszym bratem Stasiem, który na tym zdjęciu stoi pierwszy z lewej. Pierwszy z prawej-Marian.
Rozpieszczana w dzieciństwie pamiętała jak mówiła: Zosia jest najmłodsza, Zosi wszystko wolno.
Lata wczesnej młodości, między16-22 rokiem życia zabrała jej wojna, przerwała naukę w szkole ekonomicznej w Kaliszu.
Uciekała z Opatówka przed Niemcami wozem drabiniastym wraz ze swoimi szwagierkami: Erną, Marią i ich malutkimi dziećmi, ze straszą siostrą Helą. Bracia, ojcowie rodzin, tj. Stanisław i Marian w drodze się odłączyli i została sama do powożenia końmi, opieką nad reszta rodziny, a miała tylko 16 lat.
Reszta okupacji przepleciona rodzinnymi tragediami upłynęła na pomocy babci Lodzi w ogarnięciu potrzebujących w rodzinie, opiece nad sierotami po Helenie - Leszkiem i Teresą i podobno czasami Bożeną, córką Zygmunta, który znajdował się w obozie.
Aby uniknąć wywiezienia do Niemiec na roboty, pracowała u Niemca rzeźnika Fajchta, potem w jakimś biurze administracyjnym prowadzonym przez Niemców, a jak nie miała pracy ukrywała się z grupa przyjaciół na tzw. wądołach przed wywiezieniem na roboty do Niemiec.
Zosia pracowała u pracowała u Niemca rzeźnika Fajchta |
Po wojnie chwilę była nauczycielką w szkole, zrobiła maturę i wyjechała z Opatówka wraz z bratem Zygmuntem na tzw. Ziemie Odzyskane szukać pracy.
Wspominała tez jak po wojnie pojechała do Liskowa do domu opuszczonego przez Hele i Zygmunta Gadzinowskich w poszukiwaniu pozostawionych przez nich rzeczy, argumentując ze dzieci zostały sierotami i odzyskała od sąsiadów komplet mebli.
Wracając do mamy - wyjechali z bratem Zygmuntem Wiewiórkowskim do Żar, była świadkiem na jego ślubie z Renią, tam poznała męża Henryka Waleckiego. Rodzice przeprowadzali się kilka razy, ja urodziłam się w Koninie.
W końcu, mając już troje dzieci, osiedlili się w Wierzbicy k/Radomia, bo tam dostali prace i mieszkanie.
Mama była księgową, a ojciec mechanikiem w nowo powstałej cementowni Przyjaźń.
Mama zawsze tęskniła za Opatówkiem, zawsze chciała wrócić do Opatówka, większość wakacji spędzaliśmy u babci Leokadii Wiewiórkowskiej.
Mama chciała być pochowana w Opatówku, ale stało się inaczej.
Zmarła w wieku 64 lat w 1987 roku i pochowana jest w Radomiu."
Przed dawnym pałacem Schloesserów w Opatówku, w latach powojennych zamienionym w budynek szkoły, 1946, młodzież szkolna /ze zbiorów p.J.Antczaka |
Posty powiązane
Gdy Opatówek został Spatenfelde
A było to tak...Konrad Wuensche
Listy proskrypcyjne dla okręgu Kalisza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.