czwartek, 1 listopada 2018

Niewysłany list. Wspomnienie o Kazimierzu Leśniewiczu (16.I.1916 - 19.III.1941).

autor: Dominika Pawlikowska


Przy okazji spisywania historii rodzinnych, napotykam na inne informacje, które warte są zainteresowania i poszerzają obraz przedwojennej i wojennej historii Wielkopolski i Opatówka. Interesują mnie losy innych osób, które wraz z moim dziadkiem znalazły się liście proskrypcyjnej, osób, które padły ofiarą nazistowskiego terroru, przeznaczonych do aresztowania i wymordowania.

Brakowało mi bliższych informacji o Kazimierzu Leśniewiczu (16.I.1916 r. - 19.III.1941r.).

Kazimierz Leśniewicz (16.I.1916 r. - 19.III.1941r.)

Odwiedziłam państwa Antczaków z Opatówka, którzy spokrewnieni są z Kazimierzem Leśniewiczem, aresztowanym wraz z moim dziadkiem wiosną 1940 roku i zamordowanym w obozie Mauthausen podobóz Gusen. Wspólne tragiczne przeżycia bardzo zbliżyło nasze rodziny.
Kazimierz Leśniewicz znalazł się na lokalnej liście proskrypcyjnej wraz z moim dziadkiem Marianem Wiewiórkowskim oraz pozostałymi członkami mojej rodziny.
Napisano o nim: "Uchodzi za fanatycznego Polaka i jest przeciwnikiem niemieckości. Jest mądry na tyle, aby nie upubliczniać swojego antyniemieckiego nastawiania. Jednak uchodzi za człowieka, który potajemnie judzi przeciwko niemieckości".
Na tę postawę wrogą niemieckości nie było dowodów, były tylko domysły i insynuacje. Pomówienie.
I za to, ten 24-latek został wywieziony do jednego z najstraszliwszych obozów koncentracyjnych Mauthausen i jego podobozu Gusen, katowni polskiej inteligencji, drugiego Katynia.  Czym był obóz Gusen, znajdujący się na terenie Austrii, można przeczytać tutaj: O obozie Gusen.


Fragment listy proskrypcyjnej z nazwiskiem opatowianina Kazimierza Leśniewicza

W dokumentach odnajdujemy list matki Kazimierza, pani Adeli do niemieckich władz Kalisza:

List matki, Adeli Leśniewicz, do kaliskiego landrata
z prośbą o uwolnienie syna

"Mój syn został uwięziony 15 kwietnia. w domu pozostałam ja,  stara matka, w  tym ciężkim położeniu zwracam się do pana landrata o jego uwolnienie, ponieważ nigdy nie zajmował się politycznymi sprawami, co zaświadczają miejscowi volksdeutsche i jest naszym jedynym synem, który nas żywi, ponieważ mój mąż, który ma 62 lata jest od 10 lat inwalidą...

W moich poprzednich postach pisałam już o zamieszkałej w Opatówku przed wojną niemieckiej rodzinie Feichtów. Ta rodzina była doskonale poinformowana, co się dzieje w mojej rodzinie, ponieważ Feicht po sąsiedzku prowadził sklep rzeźniczy i posiadał część kamienicy należącej również do moich pradziadków Szalińskich. 
Przed 1 września uaktywniły się  bojówki Selbstschutzu, rekrutujące się z członków nazistowskich organizacji mniejszości niemieckiej, prowadzące akcje sabotażowe na ziemiach polskich. W ten sposób mniejszość niemiecka chciała wspomóc działania armii. 
W Opatówku zamieszkiwało wiele rodzin pochodzenia niemieckiego. Datuje się to od czasów powstania wielkiej fabryki sukna, o której powstanie zabiegał generał wojen napoleońskich Józef Zajączek. Gdy jesienią 1824 roku właściciel fabryki Fiedler wizytował Opatówek w miasteczku właśnie wytyczano ulice, zaprowadzano porządki i przygotowywano plan fabryki sukna.
Jeszcze w 1824 założono fundamenty pod główny budynek fabryki. Fabryka ma ciekawą historię, obecnie znajduje się w niej Muzeum Historii Przemysłu.
Rozwojowi przemysłowemu tych stron kres położyło powstanie styczniowe, za udział w którym Opatówek, jak wiele innych polskich miast, ukarany został przez cara pozbawieniem w 1870 r. praw miejskich.
Ludność napływowa, fabryczna częściowo wiązała się z Opatówkiem. Stąd dość duże osadnictwo niemieckie.
Szczególnie wielu Niemców zamieszkiwało tereny Pomorza, Wielkopolski i Śląska. Nazywano ich Niemcami etnicznymi. Mimo że posiadali oni polskie obywatelstwo, wielu z nich aktywnie działało w organizacjach mniejszościowych. Szczególnie w latach 30. XX wieku, kiedy to stworzyli w Polsce siatkę wywiadowczą, przekazując informację na temat obiektów strategicznych i wojskowych.

Po 1 września polska policja oraz rezerwa próbowała aresztować lub internować podejrzanych o szpiegostwo Niemców. Aresztowano Feichtów - ojca i syna.
Znalazłam dokument: Namentliche Liste der Volksdeutschen des Kreises Kalisch,die im Jahre 1939, insbesondere Krieges als Zivilpersonen verhaftet interniert oder verschleppt worden sind./Lista folksdojczów z okręgu Kaliskiego, którzy w 1939 zostali aresztowani lub internowani jako cywile.
Natrafiłam na nazwiska: Feicht Eduard, Flesicherlehrling /terminujący u rzeźnika/,23.03.1923, Spatenfelde ,  aresztowany 02.09.1939 , Bahnhof Spatenfelde (dworzec Opatówek)  dnia 02.09.
Feicht Hermann, Fleischerei /rzeźnictwo/, 09.03.1895, Spatenfelde  aresztowany 05.09.1939

Za uwięzionymi wstawił się właśnie Kazimierz Leśniewicz i Feichtów wypuszczono.
Napisałam tu o Feichtach, ponieważ kolejnym dokumentem zachowanym w domowym archiwum państwa Antczaków jest list wspomnianego już Feichta, ojca, w obronie Leśniewicza. 
Niestety, jak widać, list nigdy nie został wysłany.

Niewysłany list, Opatówek 1940

"3 września 1939 roku ostatnie polskie oddziały zbrojne zatrzymały mojego szesnastoletniego syna Eduarda na dworcu w Opatówku / Spatenfelde i uznały go za szpiega, ponieważ pochodzi z niemieckiej rodziny.
Został związany i następnym pociągiem miał zostać wysłany do Łodzi. Tam miał zostać zastrzelony. 
Z tego niebezpieczeństwa uratował go Kazimierz Leśniewicz, który powiedział, że mój syn nie jest szpiegiem, ze on się mylą i powiedział, że ręczy głową za mojego syna. Za te słowa został pobity przez polskiego oficera, ponieważ to było przestępstwem, wziąć pod ochronę niemieckie dziecko. Jednak Leśniewiczowi przyszli z pomocą inni koledzy i mój syn został wypuszczony. Tylko Leśniewiczowi zawdzięczam, że mój syn żyje. I chociaż jest on Polakiem, to zawsze z nami, Niemcami, żył dobrze i nigdy nie działał przeciwko nam. 
Zasłużył na to, aby teraz został uwolniony". 

Leśniewicz przebywał wówczas w obozie Gusen. I chociaż w liście nie ma dokładnej daty, to napisany na formowym papierze wskazuje, że musiał to już być rok 1940.
26.04.1940 Leśniewicz został zarejestrowany w Dachau. Poniżej fragment księgi przyjęć Dachau Entry Registers

Fragment księgi przyjęć Dachau Entry Registers.

W obozie Dachu, z którego zostali później przewiezieni do Gusen nie można było pisać wiadomości do rodziny.W tym obozie wolno było napisać po raz pierwszy list do domu. Chociaż, nie wolno było nic o sobie ani o obozie napisać – to tą drogą rodzina mogła się dowiedzieć, że ich bliski wciąż żyje. 

List z obozu Gusen

Z obozu Gusen Kazimierz wysłał kilka listów. Jeden z nich został ocenzurowany, przez wycięcie dużego fragmentu."Kochani rodzice i rodzino! Otrzymałem od Was list z 25.X.1940r. Cieszę się, że pieniądze od Didonia..../fragment wycięty/ Nowickiemu przesyłam serdeczne pozdrowienia. Proszę przyślijcie mi...

Wszyscy opatowianie uwięzieni w Gusen szybko zginęli. Jakim torturom zostali tam poddani można przeczytać w książce byłego więźnia tego obozu Wspomnienia Zbigniewa Wlazłowskiego. 
Znaleźli się w miejscu, gdzie funkcyjnymi byli kryminaliści, gdzie codziennie zdarzały się takie historie jak ta opisana przez byłego więźnia M. Główkę: "Myliśmy się na polu. Brudna woda ściekała do dołu. Widziałem jak SS-Mann wrzucił do dołu czapkę więźniowi i kazał mu nurkować i czapkę odszukać. Gdy podniósł głowę żołnierz narzucił na głowę wiadro i przytrzymał je nogą. I więzień utopił się."
Mój dziadek Marian Wiewiórkowski osadzony w tym samym bloku w obozie przeżył Leśniewicza o niecały miesiąc, został zamordowany 6.04.1941. Akt zgonu Totenschein.
Zrozpaczeni rodzice i siostra już nigdy nie zobaczyli swojego syna. Pięknego, młodego romantyka, który pisał wiersze, idealisty i wrażliwca. Człowieka na początku swojej życiowej drogi, mającego dobre perspektywy na przyszłości, ponieważ ojciec prowadził zakład kominiarski o doskonałej renomie. Miał również wizję swojej przyszłej rodziny, a w domu czekała na niego ukochana narzeczona.
I kolejny dokument. Dowód nadanie przesyłki pieniężnej przez rodziców do Kazimierza. Był on osadzony w tych samych blokach, co mój dziadek: blok 9 izba B, później blok 15 izba A. Świadczą o tym list z obozu otrzymane przez moją babcię. Mój dziadek najpierw w bloku 8, a później tez w 15.W nagłówkach obozowej korespondencji znajdują się numery bloków, w których umieszczeni są osadzeni. Listy z obozu będące w moim posiadaniu: tutaj
Wspomnienie M.Głowki na temat boku 15 TUTAJ . 
Prawdopodobnie wszyscy uwięzieni w bloku 15 musieli budować go własnymi rękoma. Z lektury wspomnień M.Główki dowiadujemy się ze budowa przypadła na okres zima 40/wiosna 41.




I wracam do niewysłanego listu. Uważam, że syn Feichta - Eduard/Edward został złapany i uznany za szpiega nie bezpodstawnie.
Miał on opinię człowieka, który szybko dał się uwieść idei narodowego socjalizmu. Spotkałam się z opinią przekazaną mi przez rodzinę Aleksandra Wiewiórkowskiego, że to Feichtowie przyczynili się do umieszczenia nazwisk opatowian na liście proskrypcyjnej. O listach proskrypcyjnych szczegółowo tutaj: Listy proskrypcyjne