niedziela, 12 marca 2023

Z folksdojczami będzie źle ! zdaniem kucharki Klementyny z dworu Weigtów w Morawinie. 1940.


autor: Dominika Pawlikowska

Morawin 

(Beerenfelde 1943–1945)

Niszczejący dwór w Morawinie

Pisząc o Morawinie w czasie niemieckiej okupacji miałam nadzieję, że odwołam się do książki Mieczysława Jałowieckiego “Requiem dla ziemiaństwa”, w której odmalował życie ziemian, właścicieli okolicznych majątków, swoich sąsiadów, zawarł celne charakterystyki postaci, ich sposób gospodarowania, opis majątku, a czasami nawet specyficzne cechy wyglądu zewnętrznego i że tam znajdę opinię na temat sąsiadów, ostatnich przedwojennych właścicielach Morawina –Weigtów. Wiemy, że Jałowieccy spotykali się z sąsiadami, ponieważ posiadłość Kamień graniczyła bezpośrednio z Morawinem. Pozostały też zdjęcia, na których uwieczniono te spotkania. Tymczasem odnalazłam tylko jedno zdanie w kontekście wizyty starosty:” Na koniec Wejgt jako prezes Morawińskiej Straży Ogniowej zdał raport o wyczynach tej straży, jak i o nowych zakupach: beczkowozie i dziesięciu metrach węża do sikawki ręcznej”. (Źródło: Mieczysław Jałowiecki, Na skraju imperium i inne wspomnienia, Wyd. Czytelnik, Warszawa 2014, str. 676)
W napisanej po wojnie książce nie wspomina o ziemianach niemieckiego pochodzenia. Być może doświadczenie wojny położyło się cieniem na tych wspomnieniach.
Rodzina Weigtów nabyła dobra Morawin w 1855. Po śmierci Gustawa Weigta w 1876 odziedziczyli je synowie: Karol, Robert, Teodor. We wschodniej części wsi do dziś stoi niszczejący dwór zbudowany prawdopodobnie po roku 1782 dla rodziny Jastrzębskich. Po wybuchu wojny Konrad Weigt i jego żona zostali internowani w Berezie Kartuskiej jako podejrzani o proniemieckie działania. Do Berezy Kartuskiej kierowano osoby zagrażające, w opinii władz, bezpieczeństwu państwowemu w czasie trwania wojny. We wrześniu 1939 wrócili do majątku.

Dzięki zachowanym aktom Sondergericht (niem. Sąd Specjalny) w Kaliszu, możemy choć trochę przeniknąć do świata tutejszych, osiadłych w Polsce w XIX wieku przybyszów z Niemiec w momencie wybuchu wojny, a w szczególności do dworku właścicieli dóbr Morawin Konrada Weigta i jego żony Elizabeth Weigt
W kuchni dworku rządy sprawowała kucharka dworska Klementyna Markiewicz, ur. 1890 w Kotlinie/K. Jarocina. W 1940 została oskarżona przez Heinricha Fibigera, ur. 1912 w Tłokini, folksdojcza, leśniczego, o antyniemieckie wypowiedzi. (Źródło: Archiwum Państwowe w Kaliszu, Zespół Sąd Specjalny w Kaliszu, Sygnatura 11/87/0/1.2/633, Die Strafsache gegen Markiewicz Klementyna in Beerenfelde (Sprawa przeciwko Markiewicz Klementynie z Morawina - tłum. autorka)
Gdy udał się służbowo po klucz do kuchni u Weigtów kucharka Markiewicz stwierdziła, że z folksdojczami będzie źle. Miała rzekomo powiedzieć, że teraz jeszcze chodzą z karabinami, ale wkrótce nadejdzie czas, kiedy wystarczą polskie noże, by ich przegonić. Wkrótce Rosjanie przyjdą z pomocą i dadzą szansę na odrodzenie Polski. Pani Weigt musiałaby wkrótce oddać samochód, którym jeździ, a poza tym jeździ nim już wystarczająco długo. Szkoda, że Weigtowie przyznali się do Niemiec (podpisali folkslistę- dopisek autorki), ponieważ i oni będą musieli z tego powodu cierpieć.
Jak widać pani Klementyna nie pochwalała podpisywania folkslisty. (Lista obywateli pochodzenia niemieckiego w okupowanym przez Niemcy kraju w okresie okupacji hitlerowskiej, którzy zadeklarowali przynależność do narodowości niemieckiej).
Na posterunku żandarmerii sporządzono 29.11.1940 Strafanzeige (niem. doniesienie o popełnieniu przestępstwa) z wnioskiem o aresztowanie kucharki. Przesłuchiwana zeznała, że w dobrach Weigtów w Morawinie pojawiły się ostatnio problemy z żywnością i dlatego wyraziła się, że lepiej było poczekać z wysiedleniem Polaków, aż wojna się skończy, bo wtedy Polacy nie zabraliby wszystkiego (żywności). Powiedziała również, że Anglicy nie zrobiliby tego tak, jak Niemcy. Zapytała też leśniczego Fibigera, czy Rosja nie prowadzi już przypadkiem wojny z Niemcami, bo można zobaczyć dużo lecących samolotów. Zadała mu następujące pytanie: Co zrobiłby pan jako folksdojcz, gdyby Niemcy się skończyli? Leśniczy odpowiedział jej: Sram na wszystkich Niemców, nie należę do partii ani do SS i od Polaków dostanę pracę
Ta rozmowa z Fibigerem odbyła się w kuchni, bez świadków. Kucharka stwierdziła, że leśniczy kłamie, kiedy wciska jej w usta wrogie słowa. Był polskim oficerem. Zawsze uważała go za Polaka. Nie jest świadoma winy i nie ma nic więcej do dodania.
Przesłuchujący świadków żandarm dopisał uwagę, że pani Elisabeth Weigt, która nie chce stracić swojej szefowej kuchni, chroni ją i tym samym kwestionuje jej wrogie zachowanie. Zamierza też przedstawić Fibigera jako kłamcę, który brał udział w sporach biznesowych.
27.12.1940 Fibiger zeznał na posterunku w Brzezinach (niem. Waldwasser), że został wysłany przez urząd pracy w Kaliszu do majątku Weigtów w Morawinie i jest tam zatrudniony od 22.10.40. Był tam dopiero tydzień, kiedy zwrócił uwagę na antyniemieckie wypowiedzi polskiej kucharki K. Markiewicz. Zacytował jej opinię, że na Niemców wystarczy już scyzoryk. Kiedy przyjdą Rosjanie, uwolnią Polaków, a ona pojedzie autem jak pani Weigt. Zapytała go też, dokąd pójdzie, gdy przyjdą Rosjanie? Postanowił więc poskarżyć się pani Weigt, ponieważ był poruszony słowami kucharki, a pani Weigt zapewniła, że zgłosi to żandarmerii. Ostatecznie nie wiadomo, kto doniósł, ale pani Klementyna została umieszczona w areszcie tymczasowym i oskarżona, że w październiku i listopadzie 1940 w Morawinie formułowała i rozpowszechniała nieprawdziwe stwierdzenia, mogące poważnie zaszkodzić dobru Rzeszy.
Przesłuchana została też żona właściciela dóbr Morawin folksdojczka Elisabeth Weigt, z domu Rothweiler ur. 05. 08.1893 w Leitzkau, powiat Jerichow. 

Zdjęcie z artykułu Janiny Kraszkiewicz: Morawin – Moja nowa mała ojczyzna -
 Historia wsi w gminie Ceków (schondorf.pl)
Weigtowa (druga do lewej) i Weigt (czwarty od lewej) w towarzystwie gości
 – ostatnich właścicieli Kamienia, Jałowieckich;
w tle frontowa strona starej części dworu (ze zbiorów Jana Orczykowskiego z Cekowa)

Oświadczyła, że kucharka Markiewicz pracowała u niej już przed wojną, a teraz jest zatrudniona od marca 1940 roku i nigdy w jej obecności nie wyraziła wrogości wobec Niemców. Kucharka jest źle oceniana przez zazdrosny personel dworski, ponieważ nie wydaje niczego z kuchni bez zgody właścicielki. Jest stuprocentową Polką i nie można jej mieć tego za złe. W każdym razie zawsze chwaliła swoją panią.
Żona właściciela dóbr Morawin stwierdziła, że jest u niej 2 dzieci z Berlina. Nie pytane przeze nią powiedziały, że kucharka jest dla nich dobra. Jeśli kucharka nienawidziłaby Niemców, to zdaniem pani Weigt, nie byłaby tak dobra dla dzieci. Zaprzeczyła, że wygłosiła w obecności Fibigera jakąś antyniemiecką wypowiedź. Ona po prostu nie lubiła go za jego bezczelność. Nie wykluczyła, że kucharka powiedziała, że Polska znów będzie wolna. I wcale jej za to nie winiła. Wszak ona też zawsze miała nadzieję, że powiat kaliski stanie się kiedyś niemiecki. Nigdy jednak nie wypowiedziała tego w obecności Polaków.
Raport końcowy sporządził 22.12.1940 żandarm Schubert z miejscowego posterunku. Jego zdaniem na posterunku żandarmerii Markiewicz zachowywała się bardzo bezczelnie i prowokująco. Już po wejściu na posterunek powiedziała, że ma mało czasu. W związku z tym, wyraził oburzenie, że żandarmi muszą być zmuszani do tego, by polska kobieta narzucała im czas pracy! Gdyby to zrobił w czasach Polski Niemiec na polskim posterunku, co by się z tym stało? Często w ogóle nie udzielała odpowiedzi na pytania tłumacza. Oskarżona uważa, że jest bezwzględnie potrzebna w kuchni, a pani Weigt ją wspiera! Nie możemy jednak brać pod uwagę prywatnych spraw w naszej pracy. Nie możemy pozwolić, by takie wypowiedzi przemilczano jedynie ze względu na autorytet. Wiem, że pani Weigt lubi wtrącać się w sprawy urzędowe. Przykłady mogą być podane przez miejscowego przewodniczącego. Nawet Schubert, który dokonał aresztowania, został wczoraj nazwany przestępcą. Weigt sama przyznaje, że kucharka jest na wskroś Polką. Niech kucharka powstrzyma się od wyrażania swoich opinii!
Prokurator Generalny, jako szef prokuratury w Sądzie Specjalnym w Kaliszu, oskarżył Markiewicz o „wygłaszanie złośliwych, podżegających wypowiedzi na temat przywódców państwowych, ich rozkazów lub instytucji przez nich stworzonych, które mogą podważyć zaufanie ludu do przywództwa politycznego, licząc lub uznając, że wypowiedzi te zostaną ujawnione opinii publicznej. Uznał, że jest to naruszenie art. 2 ustawy przeciwko podstępnym atakom na państwo i partię z dnia 20 grudnia 1934” i wniósł o zarządzenie rozprawy przed Sądem Specjalnym w Kaliszu, zadecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztowania na podstawie jego nakazu.
Ostatecznie 13.05.1941 oskarżona Markiewicz została uniewinniona. W sentencji wyroku sąd stwierdził, że zeznania leśniczego budzą obawy co do wiarygodności, ponieważ złożył on skargę wkrótce po tym, jak został zwolniony z pracy przez świadka Elizabeth Weigt z zarzutem defraudacji. Jak uważa świadek Weigt, Fibiger zrobił to, aby zaszkodzić tej kobiecie. Oskarżona, zgodnie z zeznaniem pracodawcy, zawsze zachowywała się prawidłowo, a w szczególności nigdy nie wypowiadała się przeciwko Niemcom, nie można z niezbędną pewnością poczynić ustaleń, które mogłyby uzasadnić skazanie oskarżonej. Oskarżona została zatem uniewinniona zgodnie z żądaniem prokuratury.
Elizabeth Weigt wybroniła swoją kucharkę i ocaliła przed niechybną wywózką do obozu koncentracyjnego.

Dwór w Morawinie


Tematyka związana z kwestią wojny, ziemiaństwa, wymordowania inteligencji, problem folksdojczów oraz przyjmowania folkslisty była w PRL cały czas przedmiotem zainteresowania cenzury komunistycznej. Peerelowska cenzura dbała o to aby monopol informacyjny miała komunistyczna partia rządząca Polską. 

Post powiązany:
Ceków. Treuensiegen. Akcja "Inteligencja" 1940.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.