poniedziałek, 10 października 2022

Okoliczności odnalezienia listy proskrypcyjnej dla okolic Kalisza. Zebranie TPO 1990.

Okoliczności odnalezienia listy proskrypcyjnej dla Opatówka, cz. 1


Zapis głosu mojej babci Marii Wiewiórkowskiej na zebraniu Towarzystwa Przyjaciół Opatówka w 1990 z nośnika CD, w moim posiadaniu:

14.12:J.Buncler: A proszę państwa o pierwszych aresztowaniach z Opatówka ;...] wielogłosy 

Maria Wiewiórkowska: w pierwszym rzucie to był Gadzinowski, mój mąż (Marian Wiewiórkowski- dopisek mój), Alek (Aleksander Wiewiórkowski), Banaszkiewicz, wtrącenie, Adamczewski – to później. Wiecie państwo, jak wojna się skończyła – nie mieliśmy na czym pisać, poszliśmy na żandarmerię po taką makulaturę, zapisane jednostronnie – tośmy to worki pakowały i zabraliśmy. Między tymi były te rozkazy aresztowań i opinia o każdym aresztowaniu. I ja to długi czas miałam u siebie. I pani Kostowska, przyszła kiedyś – "a pani Wiewiórkowska, pani to niepotrzebne, ja to zaniosę" – ja też byłam w ZBOWiD-zie dawnym, tylko ja byłam wtedy jeszcze jako podopieczna i mogłam to sama zanieść. Ale ona mnie tak jakoś nakręciła, po prostu wyłudziła to ode mnie. Potem dużo ludzi się do mnie zwracało – bo się dowiedzieli – i ja już tego nie miałam, a ona potem zachorowała, umarła i to się skończyło. Ale pamiętam opinię, jaką miał mój mąż. Erna Wiewiórkowska mi przetłumaczyła, więc Marian – ten urzędnik pocztowy z usposobienia bardzo spokojny, politycznie nieaktywny, bo nie należał mój mąż do żadnego tego, ale jako inteligent na tym terenie może być niebezpieczny. I to cały był – wtrąca męski głos – oskarżenie. Cała jego wina była, że politycznie mógł być szkodliwy. I wtedy, kiedy mój mąż umarł następnego roku 6 kwietnia – przyszła depesza. To oni z taką perfidią to robili, że wprost nie do opisania. Więc tak, najpierw przyszło zawiadomienie z Mauthausen że dnia tego i tego to i o tej godzinie zmarł Wiewiórkowski. Potem przyszło zawiadomienie z Warszawy, potem przyszło zawiadomienie z Poznania – ciągle tej samej treści. A jeszcze przedtem, zanim przyszło z gminy, to napisali do mnie – "czy chcę wiedzieć ostatnie słowa" – no Erna napisała, że chcę. To oni napisali, że to jest polityka, że to politycznie może być niebezpieczne, to nie mogę wiedzieć – A po cholerę pisali, tylko, żeby nerwowo [...] potem przyszło orzeczenie lekarskie i tam w orzeczeniu, że wadliwe funkcjonowanie klatki sercowej z powodu niedożywienia i przepracowania. Jeszcze mieli odwagę tak napisać wtrącenie jedną rzecz – napisali prawdę no i na samym końcu dopiero Skiba mnie zawołał. A nie, jeszcze do landratury wołali mnie do Kalisza – odzież. Żebym się zjawiła po odzież. No więc tylko obrączki mi przysłali. Skrupulatnie byli. No i na samym końcu w gminie. Jak już poszłam do tej gminy, to już nie wytrzymałam, już nie wytrzymałam (babcia ciągle musiała mierzyć się z wiadomością o śmierci męża, bo była powiadamiana przez różne urzędy - dopisek mój). Wpadłam i Skiba tam jest, Co za cholera mnie woła. No, ale wchodzi Skiba – to jak do niego dopadłam nie wiem czy ja go nie biłam, ale wiem, że ja go trzęsłam – wy cholery, kiedyś je nareszcie uspokoicie? Co wy sobie wyobrażacie. I taki ciekawy zbieg okoliczności, kiedy ja dostałam depeszę, że mąż nie żyje, to tego dnia odebrała sobie życie żona Skiby, a ona kiedyś ze mną tak rozmawiała sympatycznie, była bardzo przyjemna. Jak mąż, jak tego. Ja mówię, czy to Skiba nie maczał palca za bardzo (babcia podejrzewała, że Skiba mógł być pomocny w tworzeniu listy proskrypcyjnej - Polaków z Opatówka przeznaczonych do aresztowania i wywozu do obozu - dopisek mój), że ona tak mi współczuła. I potem tego samego dnia dowiaduję się że ona odebrała sobie życie. Wtrącenie – może to zbieg okoliczności taki.


Cz.1
Opatówek


Cz.2

Opatówek



Post powiązany

Historia w sepii...: Dlaczego nie dbamy o swoją tożsamość kulturową? na przykładzie małego miasteczka Opatówek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.