A oto historia moich dziadków ze strony mamy: Marianny i Mariana Wiewiórkowskich
24 kwietnia 1938 roku młoda para staje na ślubnym kobiercu. Panna młoda ma 23 lata, pan młody 28.
Marianna Semperska była córką Józefy z Rupotackich primo voto Semperskiej secundo voto Szalińskiej i Ludwika Semperskiego.
Post o Józefie Szalińskiej tutaj.Wszelkie znaki na niebie i ziemi świadczyły o tym, że czeka ich długie i szczęśliwe życie. Dziadek Marian miał stabilną i dobrze płatną państwową posadę, był naczelnikiem pocztowym w Opatówku. Babcia ukończyła Państwowe Gimnazjum im.Anny Jagiellonki w Kaliszu.
Szkołę wspominała często, wymieniała z nazwiska nauczycielki i koleżanki.
Rodzice Marii niedawno kupili tu piękną kamienicę w centrum Opatówka, gdzie jej mama Józefa /tutaj więcej/ wraz z ojczymem Marii Bolesławem Szalińskim prowadzi restaurację. Przeprowadzili się tu z Kalisza, gdzie również zajmowali się restauratorstwem, prowadząc na ulicy Franciszkańskiej restaurację, mającą duże wzięcie wśród mieszkańców.
Rodzicom pana młodego - Stanisławowi i Leokadii udzieliła się idea zakładania sklepów spółdzielczych forsowana przez księdza Blizińskiego w Liskowie i prowadzili taki w centrum przy Placu Wolności w centrum Opatówka.
Bracia dziadka i on sam chodzili do dwóch gimnazjów męskich w Kaliszu.
Do Gimnazjum Humanistycznego A.Asnyka lub do Państwowego Gimnazjum im.
Tadeusza Kościuszki.
Dziadek Marian był uczniem Szkoły Handlowej, dzisiejszego liceum im.T.Kościuszki.
Marian Wiewiórkowski jako absolwent Szkoły Handlowej, dzisiejszego liceum im.T.Kościuszki. |
Więcej o szkole tutaj: Czasy szkolne
Rodziców Marii stać było na edukację córki. Ukończyła Państwowe Gimnazjum im. Anny Jagiellonki.
Państwowe Gimnazjum im. Anny Jagiellonki w Kaliszu ok.1930 r. Babcia Marianna z koleżankami w mundurkach szkolnych - pierwsza z lewej |
W latach 20-30 tych chodzenie do szkoły nie było oczywistością. Wielu ludzi nie było stać na posłanie dzieci do szkół. Olbrzymia ilość dzieci nie kończyła nawet szkoły powszechnej.
Uczniowie Szkoły Handlowej w Kaliszu ok.1926 r. |
W latach 30-tych babcia Marianna była pełną życia optymistką. Z pewnością miała swoje plany i marzenia. A te o przystojnym mężu i szczęśliwej rodzinie właśnie się spełniają. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego babcia na wszystkich zdjęciach jest raczej smutna, zamyślona?
To niesłychane, bo na co dzień była energiczną, wesołą, pełną pomysłów i lubiącą się śmiać dziewczyną. Czyżby przypuszczała, co zgotował dla niej los ?
Po hucznym ślubie i weselu dziadkowie udali się w podróż poślubną. Nie przypuszczali, że to ostatnia wspólna podróż w ich życiu.
Dziadek kochał życie, wędrówki po górach… zdjęcie zrobione nad Morskiem Okiem w 1938r.
Marian Wiewiórkowski nad Morskiem Okiem w 1938r. |
Przez półtora roku wspólnego życia byli szczęśliwi jak każda młoda para. Na świat przyszła pierwsza córka Beatka.
Babcia wspominała słowa dziadka, które są pięknym wyrazem miłości: "Marysiu, gdybym wiedział, że będzie nam razem tak dobrze, to wcześniej poprosiłbym Cię o rękę". To szczęście trwa tylko 1,5 roku.
Posag panny młodej oraz pierwsze oszczędności odłożyli na książeczce oszczędnościowej, którą mam po dziś dzień. O tym tutaj
Posag panny młodej oraz pierwsze oszczędności odłożyli na książeczce oszczędnościowej, którą mam po dziś dzień. O tym tutaj
Marian Wiewiórkowski z zoną Marią przed budynkiem poczty na ulicy Kościelnej w Opatówku. Zdjęcie ok. 1938. |
Marian Wiewiórkowski był młodym człowiekiem, kiedy powierzono mu odpowiedzialną funkcję naczelnika poczty w Opatówku. Na zdjęciu poniżej widać jak prezentowały się przedwojenne mundury pocztowców. Przypominały mundury wojskowe. Próbuję wyobrazić sobie nastrój tamtych dni, zbliżającej się wojennej zawieruchy, gdy na młodego człowieka spadła tak dużą odpowiedzialność. W przeddzień wybuchu wojny na pewno miał dużo pracy. Świadczy o tym ten krótki komunikat wydany przez Prezydenta miasta inż. I.Bujnickiego wydany w przeddzień wybuchu wojny, który ukazał się w lokalnej gazecie, w Gazecie Kaliskiej R.47, nr 240 (31 sierpnia 1939)
Prezydent prosi mieszkańców, żeby korzystali z rozmów telefonicznych tylko w szczególnych przypadkach, ponieważ personel jest przeciążony z powodu nawału pracy.Marian Wiewiórkowski przy centrali telefonicznej |
Marian Wiewiórkowski, naczelnik poczty, Opatówek, ulica Kościelna,1939. |
Marian Wiewiórkowski ze współpracownikami 1939. |
Marian Wiewiórkowski ze współpracownikami, Opatówek, ulica Kościelna,1939. |
Młode pokolenie być może nie zdaje sobie sprawy, że centrale telefoniczne nie były wówczas elektroniczne lecz ręczne.
Na zdjęciu dziadek przy centrali telefonicznej w mundurze pocztowca. W siedemdziesiątą rocznicę wybuchu II wojny Światowej, Biblioteka
Narodowa udostępniła reprodukcje cyfrowe polskiej prasy, odezw, druków
ulotnych i innych dokumentów znajdujących się w zbiorach BN, a
ukazujących się od końca sierpnia do początków października 1939 r. na
ziemiach II Rzeczypospolitej. Stanowią one niezwykłe źródło poznania
sytuacji i nastrojów, jakie panowały w czasie wojny obronnej 1939 r.
To że zbliża się wojna mieszkańcy wiedzieli już z gazet:
"Rzesza
niemiecka prowadzi od szeregu miesięcy agresywną politykę w stosunku do
Rzeczypospolitej. Ostatnie działania na terytorium Wolnego Miasta
zwrócone przeciw niezaprzeczalnym prawom i interesom Rzeczypospolitej
oraz jawne pretensje terytorialne Niemiec wobec państwa polskiego nie
pozostawiają wątpliwości, że istnieje zagrożenie Rzeczypospolitej" Gazeta Kaliska, czwartek 31 sierpnia 1939r. Artykuł świadczy o tym, że kaliszanie byli w stanie pogotowania wojennego.
Gazeta Kaliska o groźbie wojny 21 sierpnia 1939 |
Dokument z 18-go grudnia 1937 roku wystawiony przez Dyrektora Poczt i Telegrafów w Warszawie o powołaniu Mariana Wiewiórkowskiego na stanowisko naczelnika.
A to wizytówka, która zachowała się w domowym archiwum
" Kochana żono i matko! List i pieniądze otrzymałem... Z okazji Wielkiej Nocy przesyłam Wam najlepsze życzenia. Pozdrawiam Was serdecznie. Wasz Marian." To była ostatnia wiadomość od dziadka. List wysłany przez babcię w kwietniu 1941 r. nie zastał go już wśród żywych. List od babci został odesłany. Babcia pisała:
"Kochany Marianie...
Dajemy sobie radę i tylko Ciebie nam brakuje. Jesteśmy wszyscy zdrowi. Nie wyobrażasz sobie, jak duże są nasze córeczki. Beatka ciągle mówi o Tobie. Mówi już Ojcze Nasz i prosi o zdrowie dla tatusia, jej i dla Olesi [mojej mamy]. Mówi także, że kocha tatusia bardzo..."
Dziadkowi nie dane już było go przeczytać, nie zobaczył też nigdy swojej młodszej córeczki.
Ciąg dalszy tutaj.
Dokument z 18-go grudnia 1937 roku wystawiony przez Dyrektora Poczt i Telegrafów w Warszawie |
Poczta w Opatówku. Naczelnik: Marian Wiewiórkowski wraz z pracownikami poczty |
W wolnych chwilach na poczcie goszczono przyjaciół i bliskie osoby, bywał także często ksiądz Jerzy Bekier ( proboszcz w latach 1937-38), ks. Jan Wieczorek i ks. Edmund Perczak(na zdjęciu)
Księża zostali przez Niemców wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Dachau. Po wybuchu wojny kościół został zamknięty dla Polaków. Jesienią 1943 Niemcy w budynku plebanii umieścili żandarmerię.
Historia niemiłosiernie wkroczyła do domu dziadków Wiewiórkowskich, do Wielkopolski. Hitler tłumaczył Niemcom "że tylko naród, którego warstwy kierownicze zostaną zniszczone, da się zepchnąć do roli niewolników" i wskazał na konieczność masowego wyniszczenia polskiej inteligencji. Pytałam babcię, czy myśleli o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Ale im się to nie mieściło w głowie, brakowało im wyobraźni na to, co za rok stanie się faktem. Dziadek uspokajał babcię, twierdząc, w myśl ówczesnej propagandy, że "Jak tylko przyjdą, damy im łupnia". Jednak gestapowcy już łomoczą do drzwi.
Zostaliśmy nazwani Krajem Warty, którego namiestnikiem przez cały okres okupacji był Arthur Greiser. Województwo poznańskie wraz z częścią pomorskiego, łódzkiego i skrawkiem warszawskiego stało się Warthegau na podstawie dekretu Hitlera z 8 października 1939. Dążeniem Greisera była szybka i pełna germanizacja. Zakładano, że stanie się to w ciągu 10 lat.
"Hitler dążył do politycznego oczyszczenia gruntu, terminu tego użył podczas narady z dowódcami Wehrmachtu 12 września 1939. Celem miało być całkowite wyniszczenie elementów przywódczych.
W drugim etapie akcji politycznego oczyszczania gruntu , zwłaszcza w kwietniu i maju 1940 do obozów koncentracyjnych deportowano około 5000 osób, z których do końca wojny dożyło zaledwie kilka procent" cyt. z książki Polityczne oczyszczanie gruntu. Zagłada polskich elit w Wielkopolsce (1939-1941). A.Łuczak, A.Pietrowicz
Dziadkowi udało się przeżyć transport do Dachau.
Później przyszło już tylko kilka listów z obozu Mauthausen - Gusen, które babcia przechowywała jak relikwie.
Zostaliśmy nazwani Krajem Warty, którego namiestnikiem przez cały okres okupacji był Arthur Greiser. Województwo poznańskie wraz z częścią pomorskiego, łódzkiego i skrawkiem warszawskiego stało się Warthegau na podstawie dekretu Hitlera z 8 października 1939. Dążeniem Greisera była szybka i pełna germanizacja. Zakładano, że stanie się to w ciągu 10 lat.
"Hitler dążył do politycznego oczyszczenia gruntu, terminu tego użył podczas narady z dowódcami Wehrmachtu 12 września 1939. Celem miało być całkowite wyniszczenie elementów przywódczych.
W drugim etapie akcji politycznego oczyszczania gruntu , zwłaszcza w kwietniu i maju 1940 do obozów koncentracyjnych deportowano około 5000 osób, z których do końca wojny dożyło zaledwie kilka procent" cyt. z książki Polityczne oczyszczanie gruntu. Zagłada polskich elit w Wielkopolsce (1939-1941). A.Łuczak, A.Pietrowicz
Dziadkowi udało się przeżyć transport do Dachau.
Później przyszło już tylko kilka listów z obozu Mauthausen - Gusen, które babcia przechowywała jak relikwie.
Blok 15, Stube (izba) A. Lista Mariana Wiewiórkowskiego z obozu Gusen. 28.07.1940 |
Dziadkowi udało się przeżyć w obozie tylko do 26 października 1941. Z obozu nie mógł pisać tego, co miał w sercu, co czuł w lodowatych kamieniołomach Alp, niszczony przez fizyczne katusze, głód i ziąb, i niepokój o dalsze losy rodziny, przeczuwając, to, co nieuchronne. Listy pisane były ręką obozowego pisarza i ograniczały się do zdawkowych pozdrowień.
Fragment listu Mariana Wiewiórkowskiego z obozu koncentracyjnego Gusen. |
" Kochana żono i matko! List i pieniądze otrzymałem... Z okazji Wielkiej Nocy przesyłam Wam najlepsze życzenia. Pozdrawiam Was serdecznie. Wasz Marian." To była ostatnia wiadomość od dziadka. List wysłany przez babcię w kwietniu 1941 r. nie zastał go już wśród żywych. List od babci został odesłany. Babcia pisała:
"Kochany Marianie...
Dajemy sobie radę i tylko Ciebie nam brakuje. Jesteśmy wszyscy zdrowi. Nie wyobrażasz sobie, jak duże są nasze córeczki. Beatka ciągle mówi o Tobie. Mówi już Ojcze Nasz i prosi o zdrowie dla tatusia, jej i dla Olesi [mojej mamy]. Mówi także, że kocha tatusia bardzo..."
Dziadkowi nie dane już było go przeczytać, nie zobaczył też nigdy swojej młodszej córeczki.
Zmarł męczeńską śmiercią, zakatowany, zadręczony w kamieniołomach KL Gusen na austriackiej ziemi. Gusen było miejscem zagłady polskiej inteligencji aresztowanej na podstawie list proskrypcyjnych przygotowanych jeszcze przed wejściem Niemców do Polski. Tutaj.
Wspomnienia obozu odnalazłam w książce Grzegorza Timofiejewa "Człowiek jest nagi". Tutaj.
Bardzo za nim tęskniłam, choć go nie znałam. Żałuję wszystkiego, czego z jego pomocą nie dane mi było doświadczyć. Jego życiowej mądrości, opowieści, rad, miłości.. Ale są pamiątki, listy, zdjęcia.
Wspomnienia obozu odnalazłam w książce Grzegorza Timofiejewa "Człowiek jest nagi". Tutaj.
Bardzo za nim tęskniłam, choć go nie znałam. Żałuję wszystkiego, czego z jego pomocą nie dane mi było doświadczyć. Jego życiowej mądrości, opowieści, rad, miłości.. Ale są pamiątki, listy, zdjęcia.
Babcia poświeciła się rodzinie, dzieciom swoim i cudzym, po wojnie została nauczycielką, ale to już inna historia.
Zadbałam o pamięć tych wydarzeń i umieściłam historię Mariana Wiewiórkowskiego w Księdze Pamięci - Memorial Book for the Dead of the Mauthausen Concentration Camp and its Subcamps
Zadbałam o pamięć tych wydarzeń i umieściłam historię Mariana Wiewiórkowskiego w Księdze Pamięci - Memorial Book for the Dead of the Mauthausen Concentration Camp and its Subcamps
Marian Wiewiórkowski nigdy nie zobaczył mojej mamy Aleksandry. Urodziła się już po jego aresztowaniu.
Od lewej: Starsza córka Wiewiórkowskich Beatka (ur. 1939) po mężu Szpak, obok moja mama- Aleksandra po mężu Adamczyk (1940-2008). |
Dominiko, masz ogromne szczęście, że zdążyłaś poznać tajniki swojej rodziny i że zostało sporo pamiątek. To pokolenie przeżyło straszne piekło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)