Etykiety

poniedziałek, 26 grudnia 2022

Ulica Łódzka w czasie okupacji niemieckiej. Opatówek.

Post o czasach, gdy ulica Łódzka w Opatówku nazywała się Litzmannstrasse. Lata okupacji są słabo opisane i udokumentowane w Opatówku. Dlatego każdą okazję wykorzystuję do rozmów z osobami, które pamiętają jeszcze tamte okrutne, okupacyjne czasy. 

Tym razem moim rozmówcą był pan Jan Pilas (rocznik 1949), właściciel domu przy ulicy Łódzkiej 50. W domu tym mieszkali jego rodzice - Irena i Stanisław. Stanisław pochodził ze Zmyślanki i był pracownikiem kolei, majstrem kolejowym, toromistrzem w Opatówku. Zdjęcie zostało zrobione w 1936 roku, rodzice stoją wraz z dziećmi: Irenką i Edwardem przed uroczym, murowanym domem, jakich w Opatówku nie było wówczas wiele. Dom ten będzie niebawem obchodził stulecie swojego powstania (1924 rok budowy). 


Irena i Stanisław Pilas w 1936 roku, z dziećmi: Irenką i Edwardem.
Łódzka 50. Opatówek.


Szczęście rodziny zakłócił wybuch wojny. W 1940 roku Stanisław Pilas został zabrany na roboty przymusowe do Niemiec, a Irena wraz z trojgiem dzieci wysiedlona z domu, musiała szukać dachu nad głową. Niemców nie interesował los wysiedlanych.
Z czasem wszyscy Polacy, wg. nazistowskiej polityki rasowej podludzie ( niem. Untermenschen ), mieli być wysiedleni ze swoich domów, a ich majątki mieli przejąć Niemcy. Tak zakładał Generalny Plan Wschodni, niem. Generalplan Ost. Niemcy zamierzali pozostawić przy życiu ok. 3-4,8 mln Polaków w charakterze niewolniczej siły roboczej.
W domu na Łódzkiej 50 najpierw zamieszkał niemiecki feldfebel (niem. Feldwebel; w formacjach Waffen SS Oberscharführer) – niemiecki podoficerski stopień wojskowy, odpowiednik polskiego sierżanta, a później przednia część domu została przerobiona na przychodnię położnej/akuszerki. Oczywiście obsługiwała tylko niemieckie ciężarne kobiety. 
Po wojnie na terenie domu i przyległości znajdowano jeszcze poniemieckie opatrunki i buteleczki po lekach. 
Stanisław Pilas powrócił do domu z robót dopiero w 1947, ponieważ alianci ostrzegali, że powracający z zachodu narażają się na sowieckie represje, z wywózką na Sybir włącznie.

Łódzka 50. Opatówek. 


autor: Dominika Pawlikowska

środa, 21 grudnia 2022

Wilhelm Schönrogge, szef placówki Gestapo w Kaliszu


Organizatorem placówki Gestapo w  Kaliszu z siedzibą przy ulicy Jasnej 1/3 już w końcu sierpnia 1939 i jej pierwszym szefem był Wilhelm Kondritz.
W czerwcu 1941 przybył do Kalisza jej nowy szef - Wilhelm Schönrogge, SS-Untersturmführer, Kriminalobersekretär. 
Wiemy o nim zaskakująco mało, nie ma o nim żadnej informacji w sieci ani na Wikipedii. Nie ma tez nigdzie jego zdjęcia. Postanowiłam zebrać trochę informacji na jego temat z różnych źródeł. 

Wilhelm Schönrogge urodził się 06.07.1897 w Tilsit/Prusy Zachodnie, od 1946  przemianowane na Sowieck na Litwie ). Tilsit=Tylża została zasiedlona przez uchodźców religijnych z Holandii, Austrii, Szwajcarii, ta historia tutaj: Wo liegt Tilsit?)
Jego zastępcą był Heinrich Nolte. 

26.02.1941 Schönrogge został lekko ranny w rękę podczas strzelaniny z polskim podziemiem na Wienerstrasse ( ul. Złota od ul. Chopina w górę), gdzie poszedł wraz z gestapowcami aresztować zadenuncjowanych w wyniku donosu Polaków. W małym, jednoizbowym domku naprzeciw rzeźni miejskiej dwaj Polacy: Strzelczyk i Szczurczak, współwłaściciel zakładu czapniczego przy rynku, mieli dokonywać nasłuchu angielskich wiadomości i drukować je oraz fabrykować kartki na ubrania. Na miejscu udało się im złapać Adama Olszewskiego, który miał przy sobie broń i zaczął strzelać, pojawił się jeszcze jeden członek ruchu oporu, który w tym czasie prawdopodobnie przebywał na strychu. Gestapowiec Schaeffer został ranny w szyję, Schönrogge w rękę. Gestapowcy uciekli, a Polacy, członkowie ruchu oporu, pobiegli w kierunku Majkowa. (Za: Okupacyjne tajemnice Kalisza - Mały domek na "Wienerstrasse" T. Martyn - APK Kalisz)
Po wojnie Wilhelm Schönrogge uciekł z Polski i zamieszkiwał w Lollfuß 68, 24837 Schleswig, Niemcy u niejakiego Kocha. 
13 grudnia 1945 roku sędzia okręgowy śledczy w Kaliszu wydał wobec postanowienie o tymczasowym aresztowaniu, a ministerstwo sprawiedliwości wystąpiło o jego ekstradycję. Wniosek o ekstradycję  został jednak przez angielskie władze wojskowe odrzucony.
I tym sposobem kolejny `nazistowski zbrodniarz uniknął kary.

Zastępca Wilhelma Schönrogge - Heinrich Theodor Nolte  (20.06.1906 Rheine – 30.10.1948) został osądzony przez Sąd w Kaliszu i skazany na śmierć. Brał udział w aresztowaniach członków polskich organizacji podziemnych. Ponadto uczestniczył w masowych egzekucjach w okolicy Kalisza, podczas których zamordowano w bestialski sposób kilkudziesięciu Polaków. W barbarzyński sposób traktował Polaków; podczas przesłuchań w gestapo bił bykowcem, kijem, stosował szereg wyrafinowanych tortur.
Wyrok nie został wykonany, ponieważ zmarł w więzieniu na chorobę płuc.

W siedzibie Gestapo na ulicy Jasnej pracowało od 10 do 15 funkcjonariuszy, którzy mieli na swoich usługach ok. 35 konfidentów na stałym kontrakcie. W sumie doliczono się 96, jednak nie wszyscy byli na stałe i do końca. Zachowała się kartoteka agentury. Wielu agentów gestapo odpowiadało po wojnie przed polskim sądem.
Piszę o nich w poście:

Nazwiska gestapowców:
Referat II K ( sprawy Polaków): Heinrich Nolte, Gerhard Schramm, Klimke, Jurkowski
Referat II F(rejestracja i kartoteka): Fritz Torngründ, Hippe, Ladwahr, Lipke
Referat II E (gospodarka i praca): Wilhelm Kondritz, Erich Börner, Wilhelm Schäfer, Schraumann, Kutsche
Referat II H ( postępowania przeciwko Niemcom): Herbert Hechler, Siegfrid Daum, Peter Asmussen
Referat II B (sprawy Żydów): Erich Börner, Lippke
W trakcie działalności gestapo funkcje ulegały zmianie.

"Gestapo aresztowało w Kaliszu ok. 1350 osób i ok. 400 osób w powiecie. Tylko w okresie od listopada 1939 do lutego 1940 rozstrzelano ok. 150 osób, ok. 160 Żydów zostało zamordowanych, 22 osoby rozstrzelano w Kościelnej Wsi, 22 osoby na Wolicy, 56 osoby w Skarszewie"*. 

Heinrich Theodor Nolte  (20.06.1906 Rheine – 30.10.1948)
Heinrich Nolte z Rheine, Dziennik Zachodni, dn.01.04.1948
Nr. 91

Organizatorem placówki Gestapo już w końcu sierpnia 1939 i jej pierwszym szefem był Wilhelm Kondritz. Wilhelm Schönrogge, szef placówki Gestapo (Geheime Staatspolizei) w Kaliszu z siedzibą przy ulicy Jasnej 1/3. Przybył do Kalisza w czerwcu 1941. Jego zastępcą był Heinrich Nolte.  Na Jasnej pracowało od 10 do 15 funkcjonariuszy, którzy mieli na swoich usługach konfidentów, informatorów i donosicieli. Piszę o nich w poście: Narodowe Siły Zbrojne w Kaliszu. Szpicle i donosiciele do Gestapo w Kaliszu. "Gestapo aresztowało w Kaliszu ok. 1350 osób i ok. 400 osób w powiecie. Tylko w okresie od listopada 1939 do lutego 1940 rozstrzelano ok. 150 osób, ok. 160 Żydów zostało zamordowanych, 22 osoby rozstrzelano w Kościelnej Wsi, 22 osoby na Wolicy, 56 osoby w Skarszewie"*.  Po wojnie Wilhelm Schönrogge uciekł z Polski i zamieszkiwał w Lollfuß 68, Schleswig, Niemcy u niejakiego Kocha. Lollfuß 68, 24837 Schleswig, Niemcy.  13 grudnia 1945 roku sędzia okręgowy śledczy w Kaliszu wydał wobec postanowienie o tymczasowym aresztowaniu, a ministerstwo sprawiedliwości wystąpiło o jego ekstradycję. Wniosek o ekstradycję  został jednak przez angielskie władze wojskowe odrzucony. Zastępca Wilhelma Schönrogge - Heinrich Nolte został osądzony w marcu 1949 przez Sąd w Kaliszu i skazany na śmierć. Wyrok nie został wykonany, ponieważ zmarł w więzieniu na chorobę płuc.
Wilhelm Schönrogge, 44 ofiary Wilhelma Schönrogge, Ziemia Kaliska, 1973

* Armia Krajowa w Kaliszu. Zarys historii wojennej kaliszan 1914-1945, Kalisz 2004, Jurand Piotrowski

Sylwester w garnizonie kaliskim,
własność; Dominika Pawlikowska, zdjęcie pochodzi ze zbiorów Hauptmanna Ottmara Luciusa z Mainz,
służył w Artillerie Ersatz Abtelilung 246 w Kaliszu, w 1941
przeniesiony do Francji


Post powiązany:

poniedziałek, 14 listopada 2022

Narodowe Siły Zbrojne w Kaliszu. Szpicle i donosiciele do Gestapo. Ulica Ciasna.



W czasie wojny znaleźli się nieliczni, którzy z wiadomych sobie powodów donosili do gestapo, czasami za drobną opłatą lub kieliszek wódki. Wśród nich wyróżniali się kryjący się pod pseudonimem G.-35 i V.-35. Aktywność tej dwójki wyrządziła wiele szkód, ponieważ przedostali się do struktur ZWZ i informowali Gestapo o ruchu oporu w Kaliszu. Zachowały się ich meldunki. (APK w Kaliszu)

W dniu 25.02.1943 G.-35 donosi:
"U żony byłego polskiego generała Altera w Kaliszu, Goethestrasse 8 (ul. T. Kościuszki), często bywają  wdowy po oficerach i tych, którzy są jeszcze w jeńcami wojennymi. Do tej pory nie udało się ustalić, co tam się dzieje. Uwaga: operacja jest obsługiwana przez AD. Kalisz".

W dniu 27.05.1943 G.-35 donosi:
"Stanisław Lisiak, mieszkający w Kaliszu, Humboldstrasse, pracował w dawnej Rzeszy, ale zerwał umowę o pracę i wrócił do Kalisza. Handluje wyrobami tytoniowymi, które kupuje od pracownika sklepu tytoniowego Seidaka, Kalisz, Rathausplatz (Plac Ratuszowy). Spotykał innego pracownika, Polaka, na korytarzu sklepu tytoniowego i, jak zauważyłem, było to zwykle około godziny (nieczytelne)".
"Stanisław Olejniczak, który nie ma stałego miejsca zamieszkania i pracy, jest obecnie w Kaliszu, Oberschlesischestr. 28 (ulica Górnośląska). W domu znajduje się dawny sklep, w którym mieszka". 

Z meldunków konfidentów wyłania się bardzo ciekawy obraz ulicy Ciasnej.
W dniu 09.06.1943 V. -35 donosi:
"Polska organizacja ruchu oporu NSZ, o której już wspomniałem, istnieje tu w Kaliszu od około 1943 roku i nazywa się „Komitetem Kaliskim”. Ona jest organizacją odłamową ZWZ. Krysiński ostatnio odwiedził mnie dwukrotnie z drugą osobą, której nie znam, którą określił jako komendanta okręgu. Osobę mogę opisać następująco: Silny, blond włosy zaczesane do tyłu, pociągła twarz, 170 cm wzrostu, około 30 lat, jasna marynarka i ciemne spodnie". (Czy mógł to być komendant powiatu Kalisz - ppor. rez./kpt. NSZ Czesław Wszędybył „Wiktor Kaliski”, student Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, żołnierz kampanii 1939, komendant powiatowy NSZ w Kaliszu, zginął w walce z Niemcami 3 września 1943 na ulic Pułaskiego. Miejsce pochówku nieznane)


Ciasna 5, Kalisz
Kalisz, ul. Ciasna 5, widoczne liczne ślady po kulach aż do ostatniego piętra.
Nad oknem na parterze spod farby wystaje napis reklamujący fryzjera Frajtaga
 - pamiątka po żydowskiej społeczności Kalisza. Rodzina Frajtagów była dość liczna, fryzjerami byli Izak (ur.1880) oraz Jakob (ur. 1904) i Mojsze (ur. 1902), wszyscy zginęli w Shoah.
Zdjęcie - autorka 01.01.2023


I ciąg dalszy meldunku: "Powiedziano mi, że NSZ w Kraju Warty liczy około 1800 członków. ZWZ jest silniej reprezentowany w Kaliszu niż NSZ. NSZ sformował w Kaliszu coś w rodzaju korpusu ochronnego w sile 40 ludzi, który ma zadania polityczne i policyjne. Ten korpus ochronny powstał przy Grazerstrasse 3/7 (ulica Ciasna - dopisek mój) u "Górala" (pseudonim).
Pierwsza wstępna zbiórka odbyła się tu w kwietniu 1943 r. Oprócz korpusu ochronnego formowane są obecnie trzy plutony w sile 1140 ludzi. Mój znajomy Buczkowski był dowódcą 1. plutonu. Został zwerbowany przez Krysińskiego z punktu widzenia tego, że NSZ jest przeciwny komunizmowi. Ale kiedy dowiedział się, że (nieczytelne), odwrócił się od NSZ i spalił dokumenty, które już otrzymał. Buczkowski miał pseudonim "Sęp". Krysiński posiada pseudonim "Miron" lub "Mirow" (słabo czytelne). Obecnie jestem na tyle dobry, że zostałem przyjęty do NSZ i zostałem wyznaczony na dowódcę 3. plutonu. Mój pseudonim to „Kruk”, co po niemiecku oznacza „Rabe”. Za kilka dni dostanę dokumenty".

"Polska organizacja ruchu oporu NSZ, o której już wspomniałem, istnieje tu w Kaliszu od około 1943 roku i nazywa się „Komitetem Kaliskim”. Ona jest organizacją odłamową ZWZ. Krysiński ostatnio odwiedził mnie dwukrotnie z drugą osobą, której nie znam, którą K. określił jako komendanta okręgu. Osobę mogę opisać następująco: Silny, blond włosy zaczesane do tyłu, pociągła twarz, 170 cm wzrostu, około 30 lat, jasna marynarka i ciemne spodnie. (Mógł to być komendant powiatu Kalisz - ppor. rez./kpt. NSZ Czesław Wszędybył „Wiktor Kaliski”, żołnierz kampanii 1939, komendant powiatowy NSZ w Kaliszu, zginął w walce z Niemcami 3 września 1943 r. - dopisek autorki ) Powiedziano mi, że NSZ w Kraju Warty liczy około 1800 członków. ZWZ jest silniej reprezentowany w Kaliszu niż NSZ. NSZ sformował w Kaliszu coś w rodzaju korpusu ochronnego w sile 40 ludzi, który ma zadania polityczne i policyjne. Ten korpus ochronny powstał przy Grazerstrasse 3/7 (ulica Ciasna - dopisek mój) u "Górala" (pseudonim). Pierwsza wstępna zbiórka odbyła się tu w kwietniu 1943 r. Oprócz korpusu ochronnego formowane są obecnie trzy plutony w sile 1140 ludzi. Mój znajomy Buczkowski był dowódcą 1. plutonu. Został zwerbowany przez Krysińskiego z punktu widzenia tego, że NSZ jest przeciwny komunizmowi. Ale kiedy dowiedział się, że (nieczytelne), odwrócił się od NSZ i spalił dokumenty, które już otrzymał. Buczkowski miał pseudonim "Sęp". Krysiński posiada pseudonim "Miron" lub "Mirow" (słabo czytelne). Obecnie jestem na tyle dobry, że zostałem przyjęty do NSZ i zostałem wyznaczony na dowódcę 3. plutonu. Mój pseudonim to „Kruk”, co po niemiecku oznacza „Rabe”. Za kilka dni dostanę dokumenty".
Meldunek szpicla o organizacji ZWZ w Kaliszu

Do czego doprowadziła działalność tych szpicli ? Jak donosi 25.09.1942 Wilhelm Schönrogge, szef placówki Gestapo w Kaliszu w telegramie do Gestapo Litzmannstadt (Łódź)
"Meldunki V. -35 odnoszą się do działalności polskiego ruchu oporu "NSZ" - Narodowe Siły Zbrojne - niem. Nationale Wehrkraft.
7, 8 i 9 września 1943 została przeprowadzona akcja zlikwidowania NSZ, która prowadziła do aresztowania tutejszych działaczy.  V.-35 jest wyznaczony, po przeprowadzeniu akcji, do ustalenia tych, którzy zbiegli". 
jak donosi 25.09.1942 Wilhelm Schönrogge, szef placówki Gestapo w Kaliszu (od 1942): " meldunki V. -35 odnoszą się do działalności polskiego ruchu oporu "NSZ" - Narodowe Siły Zbrojne - niem.Nationale Wehrkraft. 7, 8 i 9 września 1943 została przeprowadzona akcja zlikwidowania NSZ, która prowadziła do aresztowania tutejszych działaczy.  V.-35 jest wyznaczony po przeprowadzeniu akcji do ustalenia tych, którzy zbiegli.
Telegram  25.09.1942 do gestapo w Łodzi
Wilhelma Schönrogge. Tłumaczenie-autorka.

I V.-35 wywiązuje się z tego zadania. Już po akcji zatrzymań członków NSZ donosiciel tropi zbiegłych członków NSZ. W dniu 18.09.1943 melduje:
"Rabiega zatrzymał się w Kościelnej Wsi. Istnieje możliwość, że przebywa u krewnych. W Kościelnej Wsi organizacja składa się z 80 członków. Skalski również ukrył się w Kościelnej Wsi. Buschkowski (chodzi o Buczkowskiego) dał Grobelnemu jakieś papiery. Grobelny jest niewinny. Jest z "niemieckiego domu". Należy jeszcze złapać ps. "Grom" - nie znane jest mi jego nazwisko (...)".

W dniu 18.08.1944 V.-35 donosi:
"Folksdojcz Edmund Madejski ur. 1884, zamieszkały przy Górnośląskiej 43 jest od kilkunastu dni członkiem NSZ (...) szedłem z Madejskim i komendantem NSZ "Ziemowitem"(pseudonim) ulicą Poznańską w kierunku Kościelnej Wsi. Skręciliśmy w stronę młyna, dokąd wysłał mnie "Ziemowit". Rozmawiali i on go przyjął (Madejskiego), jaką ma funkcję Madejski nie wiem. Pracuje w fabryce Hillekego. Można u niego słuchać wrogich stacji (radiowych).
Do meldunku dołączono uwagę: Madejski został aresztowany 06.03.1941 podczas prewencyjnej akcji policji, 15.03.1941 został jednak zwolniony, ponieważ jego żona ma w 50% niemieckie pochodzenie".

W dniu 09.11.1944 G.-35 donosi:
"W zakładach Zollern w Kaliszu (dzisiaj WSK) Polak Nawrot jest zatrudniony jako brygadzista. Mieszka w Opatówku. Nielegalnie wytwarza przedmioty codziennego użytku z surowca zakładów i każe je wynosić innym osobom, między innymi wykonał sobie maszynę do cięcia tytoniu. Dowiem się w najbliższych dniach, kto przenosił je z fabryki przez kontrolę.
Polski robotnik Michera wykonał także maszynę do cięcia tytoniu i żelazko.
Uwaga: więcej wiadomości wkrótce".

Z meldunku Gestapo Kalisch do Gestapo Litzmannstadt w dniu 06.04.1944 wiemy, gdzie na co dzień pracował szpicel występujący w meldunkach do kaliskiego Gestapo jako V.-35. Otóż pracował w zakładach "Weserflug" Kalisch jako robotnik, a jego prowadzącym był Nolte - zastępca Schönrogge. O  Nolte i Schönrogge tutaj Historia w sepii...: Wilhelm Schönrogge, szef placówki Gestapo w Kaliszu

V.-35 nadawał jeszcze 15.09.1944: " Niedawno Pawlak opowiedział mi, że jest w ZWZ i posiada legitymację. Trzyma ja ukrytą pod skrzynką na balkonie".

G.-35 nadawał 02.10.1944: "W zakładach "Weserflug" 20-letni Polak o nazwisku Holak zamieszkały w Kaliszu ulica Krakauerstr. nosił przy sobie ulotki i pokazywał innym pracownikom. Ja tez czytałem ulotkę. Nawoływała Polaków do jedności i zapowiadała nadejście nowych, sprawiedliwych czasów. Chciałbym nadmienić, że ojciec tego Holaka był polskim profesorem".

W archiwum zachował się szczątkowy spis donosicieli do gestapo. Wśród nich folksdojcz Józef Bartosik, który w czasie wojny mieszkał na ulicy Ciasnej 20. Po wojnie ukrywał się na Śląsku. Był sprawcą śmierci wielu Polaków. Konfidentkami były tez kobiety: Halina Dobrowolska, Zofia Orczykowska. (APK, Spuścizna Martyna, 367)

Ciasna 5, Kalisz
Kamienica na ul. Ciasnej 5, można powiedzieć, że tu narodził się NSZ w Kaliszu.
Zdjęcie - autorka 01.01.2023

Oprac. Dominika Pawlikowska

Na podstawie: APK w Kaliszu, Spuścizna Martyna, Sygn.1446, Meldunki konfidenta Gestapo dotyczące mieszkańców Kalisza związanych z ruchem oporu.

O Armii Krajowej w Kaliszu można przeczytać w "Armia Krajowa w Kaliszu: zarys historii wojennej kaliszan 1914-1945  [opracował Jurand Piotrowski], Kalisz 2004.

Opracowanie przez Archiwum w Kaliszu na temat Armii Krajowej Armia Krajowa w Kaliszu


*Narodowe Siły Zbrojne (NSZ) – polska konspiracyjna organizacja wojskowa obozu narodowego działająca w latach 1942–1947, licząca w szczytowym okresie rozwoju około 75 tysięcy ludzi. NSZ były trzecią co do wielkości formacją zbrojną polskiego podziemia niepodległościowego okresu II wojny światowej, po Armii Krajowej i Batalionach Chłopskich. W czasie okupacji niemieckiej walczyła z Niemcami i zwalczała polskie formacje komunistyczne: Gwardię Ludową, Armię Ludową oraz partyzantkę radziecką i bandy rabunkowe. W okresie powojennym brała udział w walkach przeciwko Armii Czerwonej, NKWD, formacjom Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i in.) i ludowego Wojska Polskiego.

Ciekawy artykuł;

19 stycznia 1945 roku generał Leopold Okulicki wydał rozkaz rozwiązujący Armię Krajową. Było to spowodowane niebezpieczeństwem trwania w strefie operacyjnej Armii Czerwonej, która zwalczała i rozbrajała jej oddziały. Tego samego dnia Okulicki wydał tajny rozkaz, w którym polecił nie ujawniać się. Sensem rozkazu było zachowanie małych, dobrze zakonspirowanych sztabów i całej sieci radiowej. Część żołnierzy AK rejonu Kalisz, zaczęło działać w Wielkopolskiej Samodzielnej Grupie Ochotniczej "Warta". Była to antykomunistyczna organizacja konspiracyjna działająca od wiosny do jesieni 1945 roku.

poniedziałek, 7 listopada 2022

Aresztowanie 12 Polaków we wsi Szulec, gmina Opatówek 14 czerwca 1940. Pożar podczas wysiedlania polskich rodzin.


   Wieś Szulec leży w granicach gm. Opatówek, woj. kaliskie i przed wojną 1939- 45 roku zaliczano ją do wsi zamożnych z uwagi na urodzajne grunty i dobrą zabudowę. Dnia 14 czerwca 1940 w godzinach rannych czteroletni Stanisław Nowak bawiąc się nieostrożnie zapałkami podpalił słomę za zabudowaniami rolnika Stanisława Spiża, powstały ogień ogarnął naprzód stodołę Spiża, a następnie przerzucił się na inne zabudowania wsi, leżące przy szosie prowadzącej z Koźminka do Opatówka.
Panowała wówczas susza i pożar zniszczył ogółem zabudowania w 10 gospodarstwach: Stanisława Spiża, Kazimierza Kurka, Wawrzyńca Kurka, Leona Balcarczyka, Stefana Antczaka, Michała Zimnego, Michała Kołaty, Michała Frankiewicza, Józefa Szymczewskiego i Stefana Klibra.

   W tym samym czasie, gdy we wsi wybuchł pożar, przybyło tam kilka samochodów z policją niemiecką, Niemcami na koniach i osadnikami niemieckimi, aby wysiedlić ze wsi rolników polskich, a na ich miejsce osiedlić osadników niemieckich. Cała wieś została otoczona Niemcami, na krańcach wsi ustawiono karabiny maszynowe i wyłapywano uciekających ze wsi mężczyzn. Niemcy sądzili bowiem, że wieś została podpalona przez Polaków z zemsty za ich wysiedlenie.

    Należy nadmienić, że w tym czasie rozpoczęty się już wysiedlenia ludności polskiej w okolicznych wsiach i mieszkańcy Szulca liczyli się z takim wysiedleniem z tym, że pożar we wsi i akcja wysiedleńcza zbiegły się zupełnie przypadkowo. Zatrzymanych na miejscu Polaków osadzono w domu ludowym we wsi i rozpoczęto ich przesłuchania, zarzucając im udział w podpaleniu wsi. Zatrzymano wówczas pięciu braci Balcerczyków; Jana, Józefa, Stanisława, Leona i Stefana, Zygmunta Spiża, Mariana Kurka, Stefana Antczaka, Stefana Klibra, Józefa Skoniecznego, Marię Kliber i Annę Spiż. Zatrzymanych w czasie przesłuchania bito w okrutny sposób, aż do utraty przytomności.

    Szczególnym okrucieństwem wyróżniał się funkcjonariusz w cywilu, prawdopodobnie Gestapo nazwiskiem Neumann. Obie zatrzymane kobiety zwolniono po kilku dniach, mężczyzn zaś przewieziono naprzód do aresztu gminnego w Opatówku, a stamtąd do więzienia w Kaliszu. W więzieniu w Kaliszu zatrzymanych nie przesłuchiwano. Dnia 7 lipca 1940 r. przed niemieckim sądem specjalnym w Kaliszu /Sondergericht/ postawiono w stan oskarżenia o podpalenie 7 mężczyzn: Jana, Józefa, Leona Spiż, Mariana Kurka, Stefana Antczaka, Stefana Klibra, Zygmunta Spiża. Inni mężczyźni zatrzymani w więzieniu wystąpili w charakterze świadków, podobnie zwolnione uprzednio kobiety oraz 4-letni podpalacz Stanisław Nowak. Sąd po przesłuchaniu oskarżonych, z których żaden nie przyznał się do zarzuconego mu przestępstwa, a Stefan Kliber pomówienie w oskarżeniu innych osób o podpalenie na rozprawie odwołał, wyjaśniając 12 złożył je uprzednio pod wpływem bicia, po przesłuchaniu wszystkich świadków i przeprowadzeniu na miejscu wizji lokalnej wydał wyrok uniewinniający wszystkich oskarżonych. Wyrok ten uprawomocnił się 13 lipca 1940.
      Po ogłoszeniu wyroku funkcjonariusz niemiecki o nazwisku Neumann podszedł do oskarżonych i oświadczył, ze wprawdzie Sąd ich uniewinnia, ale Gestapo zatrzymuje ich do swojej dyspozycji.
Po uprawomocnieniu nie wyroku nikogo z oskarżonych, a nawet świadków nie zwolniono.
     Dopiero w dniu 2 września 1940 r. zwolnione z więzienia w Kaliszu osadzonych tam świadków: Stefana i Stanisława Belcerczyków i Józefa Skoniecznego.
Natomiast wszystkich oskarżonych i prawomocnie uniewinnionych przetransportowano do więzienia na ul. Sterlinga w Łodzi, skąd po kilku miesiącach zwolniono do dom ciężko chorego Mariana Kurka, który po roku /19.07.1941/ zmarł. 
    Dnia 6 listopada 1940 Jana Balcerczyka, Zygmunta Spita, Stefana Klibra i Stefana Antczaka przesłano z więzienia w Łodzi do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie wszyscy 4-ej zginęli, s tym,  Balcerczyk, Spiż i Antczak po koniec 1940, a Kliber w 1942.
    Dnia 8 lub 9 listopada 1940 Józefa i Leona Balcerczyków przekazano etapami do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen Oranienburg, gdzie doczekali oswobodzenia.
Wine za aresztowanie i śmierć rolników ze wsi Szulec, mimo uniewinnienia ich przez Sąd niemiecki ponosi oddział zamiejscowy Gestapo w Kaliszu, a jego ówczesnym kierownikiem Wilhelmem Schönrogge, którego wydania odmówiły po wojnie władze okupacyjne angielskie.

Personalia osób, które zginęły w Auschwitz:
1./ Jan Balcerczyk, s. Leona, ur. 16.12.1914 r. 
2./ Stefan Kliber, s. Marcina, ur. 9.8.1904 r.
3./ Zygmunt Spiż, s.Wojciecha, ur. 24.02.1911 *. 
4./ Stefan Antczak, s. Antoniego, ur. 1908 r. zmarł po pobycie w więzieniu
5./ Kazimierz Kurek, s. Kazimierza, ur. 31.1.1917 r. 

przeżyli pobyt w obozie w Sachsenhausen:
6./ Józef Balcerczyk, s. Leona, ur. 29.5.1915 r.
7./ Leon Balcerczyk, s. Leona,ur. 28.6.1923 r. 

aresztowani od dnia 14 czerwca 1940 r. do dnia 2 września 1940 
8./ Stefan Balcerczyk, s, Leona, ur. 19.8.1921 2.
9./ Stanisław Balcerczyk , s. Leona, ur. 30.9.1917 .
10./ Józef Skonieczny, danych brak

zwolnione po kilku dniach zatrzymania
11./ Marianna Spiż voto Kliber, c. Józefa. ur. 10.12.1913 . 
12./ Helena Piotrowska, c. Wojciecha, ur. 22.12.1904 

Na podstawie:
 APK, Spuścizna Martyna, Sygn. 361

Auschwitz, zdj. autorka


Dominika Pawlikowska






Morderstwa popełnione w latach 1940-1944 przez funkcjonariuszy żandarmerii z posterunku w CZASTARACH, pow. Wieruszów, woj. kaliskie /Wildbad, Post Wildbad, Kreis Welungen/, na 20 mieszkańcach gm. Czastary i Polakach z innego terenu /tam schwytanych/ oraz jeńcach radzieckich.


W dniu 23 kwietnia 1970 roku Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Łodzi wszczęła śledztwo w sprawie morderstw popełnionych przez funkcjonariuszy żandarmerii z posterunku w CZASTARACH, pow. Wieruszów. 
Na podstawie materiałów z zeznań świadków, aktów agonu i dokumentów archiwalnych, a w tym w oparciu o oryginał niemiecką tzw. "Księgę imienną rozstrzelanych w okręgu łódzkim, znajdującą się w Archiwum Głównej Komisji BZH W Polsce - za sygn. 367, opisaną w protokole oględzin załączonym do akt, ustalono następujący stan faktyczny:

Obsadę personalną posterunku żandarmerii w Czastarach stanowili m.in. FRIDRICH BEDNAROWSKI, BRUNER Johann NEUWIRTH, Friedrich Förster /uprzednio GAJEWSKI, Johann GUSE, Bruno KRUGER, Alois SCITTER i Herman VOGEL. Oprócz nich, w zbrodniczych działaniach na terenie gminy Czastary, jak to wynika z wymienionej "Księgi rozstrzelanych...", brali także udział żandarmi występujący w składzie innych posterunków jak: Otto DEGNER, Herman GOSS, Otto GRZYWATZ, Max HILDNER, Albert LEMME, Wilhelm SCHRAUER 1 Walter VOGT.

W latach 1940-1944 przez wymienionych żandarmów zostały zamordowane następujące osoby:

1/ Wiktor BIELMANTOW, Michaiłow, rosyjski jeniec wojenny, /brak aktu zgonu/

2/ Wacław DOMINIAK, ur. 03.09.1922, zam. w Wieruszowie

3/ Roch GOLIŃSKI, s. Rocha i Julianny, ur. 29.6.1912, kawaler, robotnik rolny, zam. w Jaworku, gm. Czastary, Zastrzelony został przez żandarmów z miejscowego posterunku w lesie, aresztowany uprzednio pod zarzutem posiadania broni /akt zgonu - nr 182/1944/

4/ Stanisław KOWALIŃSKI, s. Jana i Balbiny, ur. 05.05.1917 r. kawaler, stolarz, sam, w Kierznie, gm. Kępno, okoliczności śmierci: W czasie obławy w pobliżu stacji kolejowej zastrzelony został przez żandarma z miejscowego posterunku, /akt agonu ar 138/1944/

5/ Jan KRAWIEC, s. Antoniego i Rozalii, lat 44, żonaty, rolnik, zam. w Zdżarach ,gm. Bolesławiec. Żandarmi z miejscowego posterunku zastrzelili na drodze koło posterunku 2 Polaków, aresztowanych w Jaworku, pod zarzutem rzekomej kradzieży roweru. /brak aktu zgonu/

6/ Józef KRAWIEC, s. Antoniego i Rozalii, ur. 21.01.1904 r. w Radostowie, żonaty, rolnik, zam. w Jaworku, gm. Czastary. Żandarmi z miejscowego posterunku zastrzelili na drodze koło posterunku 2 Polaków, aresztowanych w Jaworku, pod zarzutem rzekomej kradzieży roweru. /akt zgonu nr 42/1947, odtworzony przez sąd.

7/ Ignacy KRZEMIŃSKI, ur. 23.07.1903; okoliczności śmierci- rozstrzelany został przez żandarma z posterunku w Czastarach 06.09.1942 /akt zgonu - nr 56/1942/

8/ Andrzej KYLAKOWSKI, ur 21.03.1917 w Orlowskach, robotnik  rosyjski /akt zgonu - nr 146/1944/

9/ Antoni MAŚLAK, s. Józefa i Marianny, ur. 01.06.1919, żonaty, robotnik, zam. w Wieruszowie, okoliczności śmierci. Zastrzelony został przez żandarmów z miejscowego posterunku w lesie na "Podkoziu". Ukrywał się po ucieczce z aresztu /akt zgonu - nr 58/1943/

10/ Hrehorej NEKCYROWICZ, ur. 1.9.1891 Ryznowa, robotnik rosyjski /akt agonu - nr 145/1944 r./

11/ Andrzej OCHĘDZAN s. Jana i Julianny, ur. 30.11.1898 Przywory, robotnik rolny, zam. w Przyworach, gm. Czastary, /akt zgonu nr 28/1941/

12/ Florian PŁUSKA s. Franciszka i Franciszki, ur. 01.01.1917 w Parcicach, kawaler, robotnik, zam. w Parcicach, okoliczności śmierci. W czasie doprowadzania na posterunek, zatrzymany za rzekomy handel żywnością, zastrzelony został przez żandarma z Czastar, gm. Czastary /akt zgonu - nr 10/40/

13/ Wiktoria RYNG, c. Wiktorii, ur. 13.12.1889, wdowa, zam. w Stępnej, gm. Czastary, /akt zgonu - nr 8/1940/

14/ Piotr SAKOWICZ, ur. 11.04.1923, Mińsk, robotnik, Rosjanin, brak aktu zgonu.

15/ ks.Bolesław STRADOWSKI, ur.8.2.1896r. proboszcz parafii w Czastarach, brak aktu zgonu.

16/ Stefan WEŁNA s. Agnieszki ur.15.6.190or. w Parcicach, żonaty, robotnik rolny, zam. w Malanowie /część wsi Walichnowy/ gm. Sokolniki, /akt zgonu nr 115/1944r/,

17/ Walenty WIECZOREK s. Józefa i Magdaleny, ur.14.2.190or. w Żdżarach, żonaty, rolnik, zam. w Nalepie gm. Czastary /akt zgonu - nr 106/1944/,

18/ Stanisława WOJCIESZAK c. Jana i Antoniny ur. 23.03.1919, panna, zam. w Siedliskach, gm. Sokolniki, akt zgonu nr 47/43.

19/ Stefan WOJNOWSKI s. Jana i Zofii, ur. 27.10.1899 w Kielcach, żonaty, rzeźnik, zam. w Ząbkowicach /akt zgonu nr 62/1943/20/ NN kobieta, przebywająca w Czastarach /brak aktu zgonu/.

Posterunek żandarmerii został zorganizowany w Czastarach po agresji Niemiec hitlerowskich na Polskę we wrześniu 1939 r. Został on usytuowany na plebanii kościoła rzym.-kat.
Pierwszym komendantem posterunku został znany z bestialstwa w stosunku do Polaków Friedrich BEDNAROWSKI.
Już od wiosny 1940 r. żandarmeria przystąpiła do eksterminacji miejscowych Polaków i osób schwytanych na terenie gm. Czastary. Pod pretekstem rzekomej ucieczki po zatrzymaniu lub stawianiu "oporu" władzy rozstrzeliwano dziesiątki Polaków.
Na podstawie fałszywych raportów żandarmów, co do okoliczności popełnionego morderstwa, informacje o osobach zamordowanych były skrupulatnie rejestrowane w tzw. "Księdze imiennej rozstrzelanych", którą prowadzono w Komendzie Powiatowej Żandarmerii w Wieluniu. Ujmowano w niej dane osobowe zamordowanego, miejsce i datę zastrzelenia, nazwiska żandarmów uzasadnienie morderstwa. sprawców zbrodni i areszcie fikcyjne uzasadnienie morderstwa.

Pierwszymi oficerami morderstwa popełnionego przez żandarmów z posterunku w Czastarach, byli bracia: Józef KRAWIEC zam. w Jaworku, gm. Czastary i Jan KRAWIEC zam. w Żdżarach gm. Bolesławiec. Na początku maja 1940 roku w czasie sadzenia ziemniaków u Józefa Krawca /Jan Krawiec przybył tam do pomocy/, zostali oni aresztowani pod zarzutem rzekomej kradzieży roweru. Następnego dnia tj 04.05.19409 r. w nocy, na drodze koło posterunku w Czastarach, żandarmi Johann NEUWIRTH i Walter VOGT zamordowali braci Józefa i Jana KRAWCOW. Bezpośrednich świadków morderstwa nie ustalono, gdyż miało to miejsce w nocy i nikt tego nie widział. Następnego dnia rano, świadkowie: Anna Lech, Kazimierz Małecki i Leon Chałupka, widzieli zwłoki zamordowanych w miejscu zbrodni. Fakt popełnienia tych morderstw potwierdza odtworzony przez Sąd akt zgonu Józefa Krawca /dla Jana Krawca aktu zgonu nie sporządzono/.
    Istotnym dowodem popełnionych morderstw są zapisy w "Księdze imiennej rozstrzelanych..." - poz. 29 i 30, z których wynika, że sprawcami byli żandarmi Johann NEUWIRTH i Walter VOGT. Jako pretekst ich zastrzelenia podano ucieczkę po zatrzymaniu /Protokół oględzin pkt. 1 i 2/. Józefa Krawca i Jana Krawca pochowano - na cmentarzu w Czastarach. Miejsce ich zamordowania zostało udokumentowane szkicem i fotografiami. Fakt popełnienia tego morderstwa nie budzi żadnych wątpliwości.
Księdza Bolesława STRADOWSKIEGO zastrzelił w dniu 21.V.1940 r. rano w sypialni, bez żadnego powodu Komendant Friedrich BEDNAROWSKI. 
      Bezpośrednich świadków morderstwa nie ustalono. Fakt ten w świetle zeznań pośrednich świadków, jak: Anny Lech /z d. Golińska/, Eleonory Golińskiej, Seweryna Golińskiego i Jadwigi Wiśniewskiej, nie budzi żadnych wątpliwości. Sam morderca Fr. Bednarowski i inni żandarmi ze śmiechem opowiadali jak to został zamordowany i jak konał ksiądz Stradowski.
Istotnym dowodem zbrodni jest "Księga imienna rozstrzelanych" poz.36, z której wynika, że sprawcą morderstwa był żandarm Fr. BEDNAROWSKI, a jako pretekst podano, że ksiądz schwycił za kieszeń, w której miał pistolet, no i morderca "musiał się bronić". /Protokół oględzin pkt.3/. Akt zgonu nie został sporządzony. Ks. B.Stradowski został pochowany na cmentarzu w Czastarach, co zostało udokumentowane szkicem i fotografiami.
Fakt popełnienia tego morderstwa nie budzi żadnych wątpliwości. 

     Kolejną ofiarą zbrodni Friedrycha BEDNAROWSKIEGO i innych żandarmów był mieszkaniec Wieruszowa, Wacław DOMINIAK, zamordowany w dniu 21.V.1940 r. w Czastarach, Nie zdołano ustalić bliższych okoliczności jego śmierci. Brak jest aktu zgonu ofiary, nie ustalono bezpośrednich świadków, ani członków jego rodziny. Nie zostało także ustalone miejsce pochowania zwłok W. Dominiaka. Jedynym dowodem jest zapis w tzw. "Księdze imiennej rozstrzelanych" - poz.37, z którego wynika, że został on rozstrzelany w Czastarach, przez żandarmów BEDNAROWSKIEGO, KRUGERA i VOGTA, a jako uzasadnienie podano, że po schwytaniu go, na drodze do posterunku zaczął uciekać i został zastrzelony.
   W dniu 29.10.1940 roku wieczorem w Stępnej gm. Czastary, żandarmi Friedrich FURSTER /GAJEWSKI /, Bruno KRUGER i Johann GUSE, zamordowali mieszkankę wsi Stępna - Wiktorię RYNG. Została ona aresztowana z nieustalonych powodów przez w/wymienionych żandarmów, którzy wyprowadzili ją na pole parceli Stępna, na pograniczu wsi Kniatowy i tam koło drzewa z kapliczką zastrzelili.
Świadkiem tego morderstwa była Leokadia Kasendra /z d.Naciskała/. Znała ona Wiktorię Ryng. Pamiętnego dnia, gdy pasła krowy, zauważyła, że dwaj żandarmi prowadzili Wiktorię Ryng i po dojściu do wspomnianego miejsca zastrzelili ją.
Świadek Wawrzyniec Machynia zeznał, że tego dnia wieczorem z polecenia żandarmów GAJEWSKIEGO I GUSE, wspólnie ze Stanisławem Naciskałą, zabrali zwłoki Wiktorii Ryng i przewiózł na cmentarz w Czastarach. Oprócz wyżej wymienionych, przy zamordowanej był także żandarm KRUGER.
Fakt popełnionej zbrodni potwierdzono aktem zgonu W.Ryng, na którym odnotowano, że zgon zgłosił Friedrich GAJEWSKI.
Miejsce morderstwa zostało udokumentowane szkicem i fotografiami. Istotnym dowodem morderstwa jest także zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" - poz. 80, z której wynika, że morderstwa dokonali żandarmi GAJEWSKI /FURSTER/i KRUGER, a jako uzasadnienie podano, że "Wiktoria Ryng podczas aresztowania zaczęła uciekać i została zastrzelona".
W świetle przytoczonych dowodów, morderstwo Wiktorii Ryng nie budzi żadnych wątpliwości.

        W dniu 14.11.1940 r. w Parcicach gm. Czastary żandarm Friedrich FURSTER /GAJEWSKI / zamordował mieszkańca Parcic, Floriana PLUSKE. Został on aresztowany rzekomo za handel żywnością. Następnego dnia zbiegł z aresztu i zaczął się ukrywać. Został schwytany w Radostowie, skąd przejął go żandarm Fr. FURSTER celem doprowadzenia do posterunku w Czastarach. Po drodze, w pobliżu Parcic, Fr. FURSTER zastrzelił Floriana PŁUSKE.
Świadek Franciszek Nowojewski zeznał, że jadąc rowerem z Radostowa do Czastar, koło Parcic spotkał żandarma Fr. GAJEWSKIEGO /Fürstera/ i 2-ch cywilnych Niemców z karabinami, którzy prowadzili znajomego Floriana Płuskę. Żandarm zatrzymał go, zapytał co tu robi i kazał mu jechać do domu. Po przejechaniu około 100-150 m usłyszał strzał karabinowy, obejrzał się i zobaczył ,że Florian Płuska upadł na ziemię.
Świadek Bronisław Piotrowicz zeznał, widział jak żandarmi prowadzili Floriana Pluskę i po chwili usłyszał strzał, ale z powodu ciemności nie widział kto strzelał. Dalszym dowodem zbrodni jest akt zgonu, z adnotacja, że zgon zgłosił Walter Vogt. Istotnym dowodem jest także zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" - poz. 85, z którego wynika, ze sprawcą morderstwa był GAJEWSKI / Förster /, a jako powód tego czynu podano, że "uciekał przed aresztowaniem". Zamordowany został pochowany na cmentarzu w Czastarach.
Sw. Bronisław Piotrowicz zeznał, że widział, jak żandarmi prowadzili Floriana Płuskę i po chwili usłyszał strzał, ale z powodu ciemności nie widział kto strzelał.
Dalszym dowodem zbrodni jest akt zgonu, z adnotacją, że zgon zgłosił żandarm Walter VOGT. Istotnym dowodem jest także zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" poz.85, z którego wynika, że sprawcą morderstwa był GAJEWSKI /FURSTER/, a jako powód tego
czynu podano, że "uciekał przed aresztowaniem". /Protokół oględzin pkt.6/. Zamordowany został pochowany na cmentarzu w Czastarach. Miejsce zbrodni zostało udokumentowane szkicami.
W świetle przytoczonych dowodów fakt zamordowania F.Płuski przez wspomnianego żandarma nie budzi żadnej wątpliwości.
W dniu 21.12.1940 r. w Czastarach, żandarm Johann NEUWIRTH zamordował mieszkańca Nalepy gm. Czastary Walentego WIECZORKA. Z bliżej nie ustalonych przyczyn żandarmeria poleciła W.Wieczorkowi meldować się na posterunku. Po jednym z pobytów na posterunku zaczął się ukrywać u siebie w stodole, co trwało około pół roku. W tym okresie zapadł na chorobę umysłową i wreszcie opuścił kryjówkę. Wtedy został aresztowany i zamordowany na posterunku żandarmerii.
Swiadek Anna Lech /która była sprzątaczką na posterunku/ zeznała, że pamiętnego dnia, gdy przyniosła do pokoju zajmowanego przez żandarmów lampę naftową, zobaczyła tam siedzącego wychudzonego i zarośniętego Walentego Wieczorka. Po chwili jak była w kuchni, usłyszała strzał dochodzący z tego pokoju. Po kilku minutach znowu tam weszła i zobaczyła leżącego we krwi zamordowanego W.Wieczorka. Był tam komendant posterunku Friedrich BEDNAROWSKI i jego 5-letnia córka, która zabawiała się przeskakiwaniem przez trupa /?!/.
Żandarm Walter VOGT ściągnął zamordowanemu buty, po czym jego zwłoki wywieziono na cmentarz w Czastarach. Powyższe w ogólnych zarysach potwierdził szwagier zamordowanego, św. Józef Białek, który brał udział w pochowaniu zwłok, Dalszymi dowodami zbrodni jest akt zgonu /zgłoszenie przez żandarmerie/ oraz "Księga imienna rozstrzelanych" poz.89, z której wynika, że mordercą był żandarm Johann NEUWIRTH, a powodem zastrzelenia /Protokół oględzin "odparcie napaści ze strony W.Wieczorka". W tym świetle fakt popełnienia morderstwa nie budzi żadnej wątpliwości. 

       W dniu 29.03.1941r. w Czastarach żandarm Friedrich FURSTER /GAJEWSKI/ zamordował mieszkańca wsi Przywory gminy Czastary, Andrzeja OCHĘDZANA.
W tym to dniu komisarz gminy KONCE zatrzymał ludzi koło kościoła w Czastarach i pędził do oczyszczania drogi. Temu poleceniu nie chciał się podporządkować Andrzej Ochędzan. Wówczas komisarz pobił go, lecz ten się wyrwał i ukrył się w kościele. Tam został schwytany przez żandarmów i osadzony w areszcie. Świadek Kazimierz Małecki zeznał, że tegoż dnia wieczorem widział idących do aresztu komisarza KONCE i żandarma GAJEWSKIEGO. Po upływie około 1o-ciu minut, gdy był w domu, przybiegł do nich żandarm Gajewski i polecił jego ojcu Władysławowi Małeckiemu podjechać furmanką pod areszt. Po pewnym czasie Wł. Małecki wrócił i powiedział, że zabrał z aresztu zwłoki zastrzelonego Andrzeja Ochędzana i zawiózł na cmentarz. Świadek Jan Płuska zeznał, że następnego dnia komisarz Konce powie dział mu, że Andrzeja Ochędzana zastrzelił żandarm GAJEWSKI. Bezpośrednich świadków tego morderstwa nie da się ustalić, gdyż było to w areszcie.
Oprócz tych zeznań dowodem zbrodni jest akt zgonu zamordowanego, z którego wynika, że zgon został zgłoszony przez żandarmerię w Czastarach. Morderstwo A.Ochędzana nie zostało odnotowane w "Księdze rozstrzalanych". A.Ochędzan został pochowany na cmentarzu w Czastarach.

  W dniu 6.09.1942r. w Stępnej gm. Czastary żandarm Friedrich FURSTER/GAJEWSKI / zamordował mieszkańca nie ustalonej bliżej miejscowości Ignacego KRZEMINSKIEGO ur. 23.07.1903. Z zeznań św. Anny Lech wynika, że przez kilkanaście dni był przetrzymywany w areszcie w Czastarach nieznany jej mężczyzna. Pewnego dnia żandarm FURSTER /Gajewski/ miał aresztowanego przewieźć do Wielunia. Jednak w drodze zastrzelił go. Bezpośrednich świadków morderstwa jak i członków jego rodziny, nie zdołano ustalić. Z aktu zgonu wynika, że Ignacy Krzemiński został rozstrzelany w lesie Stępnowskim gm. Czastary. Z "Księgi imiennej rozstrzelanych" poz. 158 wynika, że został on zastrzelony w Stępnej przez żandarma Friedricha FURSTERA /zbieżność z zeznaniem św.A.Lech/, a jako powód zbrodni podano, że "konwojowany wyrwał się i chciał napaść na żandarma". Ignacy Krzemiński został pochowany na cmentarzu w Czastarach. Fakt popełnienia tego morderstwa przez żandarma Fr.FURSTERA nie powinien budzić wątpliwości.

  W dniu 26.09.1942r. w Czastarach komendant posterunku Fr.BEDNAROWSKI zamordował NN kobietę. Została ona schwytana przez żandarmów w Czastarach i zaangażowana przez Fr. Bednarowskiego do kopania ziemniaków w pobliżu posterunku żandarmerii. - Swiadek Kazimierz Małecki zeznał, że jego ojciec Władysław Małecki opowiadał mu, że z polecenia Fr. Bednarowskiego zaprowadził tę kobietę na pole i wskazał jej miejsce, gdzie ma kopać ziemniaki. Po kilku minutach zobaczył, że Fr.BEDNAROWSKI oparł karabin na płocie, wymierzył do tej kobiety i zastrzelił ją. Potwierdza to św. A. Lech, do której Fr. Bednarowski powiedział, że ta kobieta rzuciła się na jego dziecko i musiał ją zastrzelić. Fakt tego morderstwa potwierdza zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" poz.160 - z której wynika, że zastrzelił ją Fr. Bednarowski, a jako motywy tego czynu podano, że " rzuciła się ona z motyką na dwoje 4 i 5 letnie dzieci niemieckie z Rzeszy. Zamordowaną pochowano na cmentarzu. Fakt popełnienia tego morderstwa przez Fr.BEDNAROWSKIEGO nie budzi żadnej wątpliwości.

    W dniu 27.04.1943 r. w Józefowie gm. Czastary żandarm Albert LEMME zamordował mieszkankę Siedlisk gm. Sokolniki, Stanisławę WOJCIESZAK. Świadek Franciszek Buchla zeznał, że wiosną 1943 r. gdy był na stacji kolejowej w Czastarach, z odległości kilkudziesięciu metrów widział jak dwaj żandarmi, z których jednego rozpoznał jako GUSEGO, prowadzili kobietę. Rozpoznał, że była to znana mu Stanisława Wojcieszak. Poprowadzili ją leśną drogą w kierunku wsi Czastary /wieś położona niedaleko od stacji/. Po kilku minutach usłyszał strzał karabinowy dochodzący tego kierunku. Po upływie około pół godziny wracał tą samą drogą do wsi Czastary. Wyprzedził furmankę, powożoną przez Strzelczyka z Józefowa /wieś położona na tej trasie/, obok której szli wspomniani żandarmi, a na wozie w sianie leżało ciało Stanisławy Wojcieszak. Następnego dnia, na jego prośbę, żona Anna Buchla poszła na cmentarz w Czastarach, żeby zobaczyć, czy leży tam ciało zamordowanej. Stwierdziła ona, że koło kaplicy leżała przykryta słomą zamordowana St.Wojcieszak. Fakt tego morderstwa został potwier dzony aktem zgonu. Z "Księgi imiennej rozstrzelanych"-poz.197 wynika, że morderstwa dopuścił się żandarm Albert LEMME, a jako uzasadnienie rozstrzelania podano, że "podjęła ona ucieczkę w czasie jej transportu". /?!/. Zamordowana została pochowana na cmentarzu w Czastarach. Fakt dokonania tego morderstwa przez żandarma A.LEMME nie budzi żadnych wątpliwości.

    W dniu 22.06.1943 r. w Czastarach komendant posterunku Friedrich BEDNAROWSKI zamordował mieszkańca Wieruszowa Antoniego MASLAKA. Z zeznań św. Józefa Maślaka /brat/ wynika, że Antoni Maślak zbiegł z aresztu w Wieruszowie i ukrywał się w lesie czastarskim. Mieszkaniec Czastar, Jan Kornacki /względnie Kordecki/ opowiadał mu, że był świadkiem schwytania i zamordowania Antoniego Maślaka w lesie czastarskim na "Podkoziu". Tego bezpośredniego świadka nie zdołano ustalić. Fakt morderstwa został potwierdzony aktem zgonu /zgłoszenie posterunku żandarmerii w Czastarach/ oraz zapisem w "Księdze imiennej rozstrzelanych" poz. 209, z której wynika, że zamordował go Friedrich BEDNAROWSKI, a jako uzasadnienie tej zbrodni podano, że "zbiegł on z aresztu w Wieru zowie i został ponownie schwytany". Miejsce pochowania zwłok nie ustalono.

    W dniu 17.07.1943r. w Czastarach, żandarmi Johann GUSE i Albert LEMME zamordowali mieszkańca Ząbkowic woj. katowickie, Stefana WOJNOWSKIEGO. Sw. Józef Ochędzan zeznał, że ogólnie słyszał, iż w pobliżu stacji kolejowej w Czastarach, przez żandarmów, wśród których był GUSE, został zamordowany nieznany mu mężczyzna, mieszkaniec woj .katowickiego. Sw. Leokadia Kasendra zeznała, że w czerwcu lub na początku lipca roku nie pamięta, na drodze pomiędzy wsią i stacją kolejową Czastary, koło nasypu kolejowego zobaczyła jak dwaj żandarmi z posterunku Czastary prowadzili nieznanego jej mężczyznę z teczką. Ukryła się w zaroślach i po pewnym czasie zobaczyła, jak jeden z żandarmów wymierzył z karabinu do tego mężczyzny i strzelił dwa razy, zabijając go na miejscu. Potwierdziła to Weronika Naciskała, która była świadkiem morderstwa dodając, że jednym z tych żandarmów był GUSS, ale nie wie, który z nich strzelał do tego mężczyzny. Z przytoczonych okoliczności należy sądzić, że świadkowie mówią o zamordowanym S. Wojnowskim. Z aktu zgonu S.Wojnowskiego wynika, że mieszkał on w Ząbkowicach, a został zastrzelony 500 m od stacji kolejowej w  Czastarach /zgłoszenie żandarmerii/. imiennej rozstrzelanych" - poz.223, z której wynika, że spraw cami morderstwa byli żandarmi Johann GUSE i Albert LEMME, a jako motywy podano, że "podjął on ucieczkę w czasie transportu".  Miejsce jego pochowania nie zostało bliżej określone, ale niewątpliwie został pogrzebany na cmentarzu w Czastarach /zbiorowa mogiła zdjęcie/. Zamordowanie S.Wojnowskiego przez wspomnianych żandarmów nie winno budzić wątpliwości.

      W dniu l0.08.1943 r. w Czastarach, komendant posterunku Friedrich BEDNAROWSKI oraz żandarmi Johann GUSE i Albert LEMME zamordowali jeńca radzieckiego Piotra Sakowicza /SAKOWITSCH/. Świadek Józef Białek zeznał, że latem 1943 r. po żniwach, na drodze pomiędzy Czastarami i Sokolnikami spotkali ukrywającego się Rosjanina. Po krótkiej z nim rozmowie, udał się on w głąb lasu. Niewątpliwie był to Piotr Sakowicz. Świadków zamordowania P. Sakowicza nie ustalono. Jedynym dowodem na okoliczność zamordowania P. Sakowicza jest zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" pozycja 227, z której wynika, że został on zastrzelony w Czastarach, przez Friedricha BEDNAROWSKIEGO, Johanna GUSE i Alberta LEMME, a jako okoliczności podano, że został zastrzelony podczas ucieczki /Protokół oględzin pkt. 13/. Akt zgonu nie został sporządzony i brak danych o miejscu pochowania zwłok. Niewątpliwie pochowano go na cmentarzu w Czastarach. Przytoczone dowody niewątpliwie świadczą o tym, że mordercami P.Sakowicza byli wymienieni żandarmi.

  W dniu l0.12.1943r. w Czastarach, żandarmi Wilhelm ACHRAUER, Albert LEMME i Otto GRZYWACZ, zamordowali innego radzieckiego jeńca wojennego Wiktora BIELMANTOWA. Sw. Józef Białek zeznał, że w końcu 1943r. /gdy spadł pierwszy śnieg, jeden z żandarmów z posterunku w Czastarach polecił mu udać się do kostnicy cmentarnej w Czastarach, celem pochowania zwłok. Zastał tam zwłoki Rosjanina. Pochował go na poboczu cmentarza w Czastarach. Ogólnie słyszał z opowiadań, że ten Rosjanin ukrywał się w leśnej ziemiance. Z "Księgi imiennej rozstrzelanych" poz.310 wynika, że Wiktor Bielmantow został rozstrzelany przez SCHRAUERA, LEMME i GRZYWATZ w lesie 500 m na północ od stacji kolejowej w Czastarach,

   W dniu l0.08.1943 r. w Czastarach, komendant posterunku Friedrich BEDNAROWSKI oraz żandarmi Johann GUSE i Albert LEMME zamordowali jeńca radzieckiego Piotra Sakowicza /SAKOWITSCH/. Świadek Józef Białek zeznał, że latem 1943 r. po żniwach, na drodze pomiędzy Czastarami i Sokolnikami spotkali ukrywającego się Rosjanina. Po krótkiej z nim rozmowie, udał się on w głąb lasu. Niewątpliwie był to Piotr Sakowicz. Świadków zamordowania P. Sakowicza nie ustalono. Jedynym dowodem na okoliczność zamordowania P.Sakowicza jest zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" pozycja 227, z której wynika, że został on zastrzelony w Czastarach, przez Friedricha BEDNAROWSKIEGO, Johanna GUSE i Alberta LEMME, a jako okoliczności podano, że został zastrzelony podczas ucieczki. Akt zgonu nie został sporządzony i brak danych o miejscu pochowania zwłok. Niewątpliwie pochowano go na cmentarzu w Czastarach. Przytoczone dowody niewątpliwie świadczą o tym, że mordercami P.Sakowicza byli wymienieni żandarmi.

   W dniu l0.12.1943r. w Czastarach, żandarmi Wilhelm ACHRAUER, Albert LEMME i Otto GRZYWACZ, zamordowali innego radzieckiego jeńca wojennego Wiktora BIELMANTOWA. Sw. Józef Białek zeznał, że w końcu 1943r. /gdy spadł pierwszy śnieg, jeden z żandarmów z posterunku w Czastarach polecił mu udać się do kostnicy cmentarnej w Czastarach, celem pochowania zwłok. Zastał tam zwłoki Rosjanina. Pochował go na poboczu cmentarza w Czastarach. Ogólnie słyszał z opowiadań, że ten Rosjanin ukrywał się w leśnej ziemiance. Jako powód morderstwa podano, że "został zastrzelony w swoim schronie, gdy nie zastosował się na wezwanie o opuszczenie kryjówki". Zapis w tej księdze jest zbieżny z zeznaniami św.J.Białka co do osoby zamordowanego i fakt tego morderstwa nie budzi żadnych wątpliwości i zastrzeżeń. Miejsce morderstwa zostało udokumentowane fotografiami.

  W dniu 5.07.1944r. w Czastarach, żandarm Wilhelm SCHRAUER zamordował mieszkańca Malanowa gm. Sokolniki, Stefana WELNE. Bezpośrednich świadków morderstwa nie zdołano ustalić. Sw. Stefan Wełna /syn/ zeznał, że z opowiadań mieszkańca Czastar Wojtczaka dowiedział się, że ojciec Stefan Wełna został skazany za złapanie zająca, na 6 m-cy obozu karnego. Zaczął się ukrywać, został schwytany przez żandarmów z Radostowa i przekazany do Sokolnik. Miał być rzekomo odwieziony do Wielunia, ale w drodze na stację, został zastrzelony około 300 m od stacji kolejowej w Czastarach. Sw.Tadeusz Fabisiak zeznał, że latem 1944 r. że z polecenia żandarma pojechał furmanką w stronę stacji kolejowej w Czastarach. Niedaleko stacji spotkał drugiego żandarma, a w pobliżu, w przydrożnym rowie zobaczył martwego człowieka. Przy pomocy żandarmów włożyli zwłoki na wóz i wtedy zobaczył, że zamordowany miał przestrzeloną głowę. Zwłoki zawiózł na cmentarz w Sokolnikach, gdzie był już wykopany dół, a obok stało kilku mężczyzn, którzy grzebali ofiarę morderstwa. Później T.Fabisiak dowiedział się, że tym zamordowanym był Stefan Wełna. Fakt popełnienia morderstwa został potwierdzony aktem zgonu /zgłoszenie żandarmerii w Czastarach/. Istotnym dowodem na to okoliczności jest każe zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" poz.374, z którego wynika, że sprawcą morderstwa był Wilhelm SCHRAUER, a jako motywy podano, że WEŁNA był podejrzany o kłusownictwo i przez ucieczkę chciał uniknąć aresztowania. Został pochowany na cmentarzu w Sokolnikach, co zostało udokumentowane fotografią nagrobka. Popełnienie tej zbrodni przez żandarma W.SCHRAUERA, nie budzi żadnych wątpliwości.

  W dniu 4.09.1944r. w Czastarach, żandarm Otto DEGNER zamordował mieszkańca Kierzna gm. Kępno Stanisława KOWALINSKIEGO. Z zeznań braci zamordowanego wynika, że Stanisław Kowaliński udał się w odwiedziny do zatrudnionego "na okopach" w  Osjakowie, Antoniego Kowalińskiego i zatrudnionej w pobliżu siostry Stefanii. W drodze powrotnej został zatrzymany i przekazany żandarmerii w Sokolnikach. Został bestialsko pobity, odebrano mu rower i pieniądze i zwolniono go.

   W tym czasie w okolicach Czastar żandarmeria prowadziła obławę. St.Kowaliński idąc na stację kolejową w Czastarach, został zastrzelony przez jednego z żandarmów i w pobliżu pochowany. Po upływie kilku dni, bracia zamordowanego Stefan i Antoni Kowalińscy wraz z ojcem, w obecności żandarma i grabarza wykopali zwłoki i przewieźli na cmentarz w Kierznie. Miejsce jego zamordowania i pochowania zostało udokumentowane fotografiami. Bezpośrednich świadków morderstwa nie zdołano ustalić. Fakt ten nie budzi jednak żadnych wątpliwości. Dowodem morderstwa jest akt zgonu, z którego wynika, że St.Kowaliński został rozstrzelany w lesie pomiędzy Józefowem a Czastarami/zgłoszenie żandarmerii/. Potwierdza to zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych poz.404, z którego wynika, że sprawcą morderstwa był Otto DEGNER, a przyczyną rozstrzelania była rzekoma ucieczka przed wylegitymowaniem.

    Także w dniu 4.IX.1944 r. w Czastarach, żandarm Wilhelm SCHRAUER i inni nieustaleni żandarmi, zamordowali 2-ch jeńców radzieckich - Hrehoreja NEKCYROWICZA i Andrzeja KYLAKOWSKIEGO. Sw. Julian Biczysko zeznał, że na początku września 1944 roku żandarmeria z Czastar i Sokolnik zorganizowała obławę w lasach czastarskich. Na ranem zobaczył, że żandarmi schwytali 2-ch Rosjan, których przyprowadzono pod stację kolejową w Czastarach. Byli oni bestialsko katowni i szarpani przez psy policyjne Następnie wprowadzono ich w głąb lasu. Po pewnej chwili gdy był już w domu, usłyszał dwa strzały i zorientował się, że zostali zamordowani ci Rosjanie. Po kilku dniach przyszedł na to miejsce i odnalazł świeżą mogiłę. Sw .Piotr Zuzel zeznał, że po zakończeniu obławy dowiedział się, że żandarmeria schwytała i zamordowała 2-ch Rosjan. Następnego dnia z polecenia żandarma GAJEWSKIEGO, a którym był GUZE, udał się do pobliskiego lasu celem odkopania jakichś zwłok. Okazało się, że chodzi o zwłoki owych 2-ch Rosjan. Po odkopaniu zwłok wydobyto je z dołu i obmyto, a fotograf zrobił kilka zdjęć. Widział, że mężczyźni ci byli pogryzieni przez psy, a jeden z nich miał w głowie ślad od kuli. Następnie zwłoki wrzucono do tego samego dołu i zagrzebano. W jakim celu robiono zdjęcia zamordowanym tego nie wie. Z tych zeznań niezbicie wynika, że zamordowanymi byli Rosjanie H. Nekcyrowicz i A. Kylakowski. Dalszym dowodem tej zbrodni są akty zgonu, z których wynika, że zostali oni rozstrzelani w lesie koło Czastar/zgon zgłoszony przez żandarmerie/. Istotnym dowodem jest zapis w "Księdze imiennej rozstrzelanych" - poz.405 i 406, z którego wynika, że sprawcą morderstwa był Wilhelm SCHRAUER. Podano, że obaj Rosjanie przez ucieczkę chcieli uniknąć schwytania". Miejsca schwytania - zamordowania i pochowania zamordowanych zostały udokumentowane szkicami i fotografiami. Ich zwłoki po wyzwoleniu zostały przewiezione na cmentarz w Sokolnikach, a później ekshumowane do zbiorowej mogiły żołnierzy radzieckich w Wieluniu.

    Przytoczone dowody nie budzą żadnych wątpliwości co do morderstw popełnionych na osobach H.Nekcyrowicza i A.Kylakowskiego. W dniu 30.I09.1944 r. w Czastarach, żandarmi Johann GUSE i Otto DEGNER zamordowali mieszkańca Jaworsk, gm. Czastary Rocha GOLINSKIEGO. Roch Goliński został aresztowany przez żandarmów z Czastar, rzekomo pod zarzutem posiadania broni. W czasie konwojowania go zbiegł, zaczął się ukrywać i po kilku dniach został schwytany przez żandarmów z Czastar i Radostowa. Sw. Leon Kapral widział jak żandarm Johann GUSE wraz z innymi żandarmami konwojowali R.Golińskiego, a po kilku dniach inni, nieznani mu żandarmi wieżli go bryczką. Później dowiedział się że R. Goliński został zamordowany w lesie "Koza" koło Czastar". Sw. Kazimierz Małecki zeznał, że jesienią 1944 roku został poinformowany przez ojca Wł. Małeckiego /był robotnikiem gospodarczym na posterunku w Czastarach/, że żandarmi Johann GUSE i Otto DEGNER wyprowadzili z aresztu skatowanego Rocha Golińskiego na śmierć w stronę lasu "Koza". Wówczas wybiegł z domu i z odległości około 200 m widział jak dwaj żandarmi wlekli R.Golińskiego do tego lasu. Gdy doszli do skraju lasu, usłyszał strzał po czym żandarm J.GUSE poszedł do najbliższego zabudowania Filipa Chałupki i nakazał mu przewiezienie zwłok Rocha Golińskiego na cmentarz. Te zeznania potwierdził św. Józef Białek, który zeznał, że widział jak żandarmi. GUSE i DEGNER wlekli do lasu "na Podkozie" Rocha Golińskiego. Minął się z nimi i widział, że R.Goliński był bestialsko pobity - twarz miał spuchniętą, a z ran na plecach sączyła się krew. Po upływie około godziny widział jak w asyście tych żandarmów wieziono zwłoki zamordowanego. Z aktu zgonu /zgłoszenie żandarmerii w Czastarach/ wynika, że R.Goliński został zamordowany w Radostowie. Z "Księgi imiennej rozstrzelanych" - poz. 424, wynika, że R.Goliński został rozstrzelany w lesie /nazwa niezrozumiała/, przez żandarmów Maxa HILDNERA i Hermana GOSSA, a jako uzasadnienie podano, że chciał on zbiec przed aresztowaniem. W tym przypadku zachodzi różnica, co do nazwisk sprawców morderstwa, podanych przez św. K. Małeckiego i J.Białka, a zapisem we wspomnianej "Księdze rozstrzelanych". Wobec przekonywujących zeznań tych naocznych świadków należy przyjąć, że sprawcami zamordowania R.Golińskiego byli żandarmi J.GUSE i A.DEGNER. Należy dodać, że żandarmi H.HILDNER i H.GOSS z posterunku i z nieznanych powodów właśnie im przypisano jego zamordowanie. Miejsce zbrodni zostało oznaczone na szkicu. W świetle przytoczonych dowodów, fakt zamordowania R .Golińskiego nie budzi żadnych zastrzeżeń. 

Jak już wspomniano w niniejszym sprawozdaniu, do akt sprawy załączono dokumentację techniczną dot. popełnionych zbrodni. Są to: szkice /plany/ i fotografie

I. Plan wsi i gminy Czastary - z oznaczeniami:

1. położenie aresztu tzw. "koza"

2 budynek plebani, w którym znajdował się posterunek żandarmerii, gdzie zamordowano ks. B, Stradowskiego 

3- miejsce zamordowania braci Jana i Józefa Krawców, 

4 - miejsce chowania zwłok pomordowanych na cmentarzu w Czastarach,

5 - miejsce straceń w lesie czastarskim, przy drodze prowadzącej do stacji kolejowej w Czastarach,

6- miejsce zamordowania W.Ryng przy kapliczce obok drogi Czastary Stępna,

7 - miejsce zamordowania F.Płuski, przy drodze Radostów Parcice,

8- miejsce zamordowania R.Golińskiego przy lesie "Koza" /nazywany też "Podkozie"/,

9- miejsce schwytania jeńców radzieckich H.Nekcyrowicza i A.Kylakowskiego,

10- miejsce pochowania tych 2-ch zamordowanych jeńców radzieckich,

11 -miejsce zamordowania jeńca radzieckiego W.Bielmantowa.

II. Plansze fotograficzne

1/1 budynek plebanii w Czastarach,

2- miejsce, gdzie był areszt "koza",

3 miejsce rozstrzelania braci J.J. Krawców -

2/ 13 grobowiec i płyta nagrobkowa ks.B.Stradowskiego, 4-6 mogiły pomordowanych na cmentarzu w Czastarach,


                                     WIG - Mapa Szczegółowa Polski 1:25 000 /1929 - 1939/
Czastary, 1937


Źródło: 

Rejestr miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939-1945 - województwo kaliskie, 1984, Warszawa

Oraz APK w Kaliszu, Spuścizna Martyna, Sygn. 359

 

Czastary  od 1939–1943 Wildbad, 1943–1945 Wildenbach






wtorek, 1 listopada 2022

Zbrodnie na dzieciach polskich germanizowanych i więzionych w obozie w Kaliszu, zbrodnie w obozie przejściowym w hali przy ul. 3 - go Maja

wyprowadzanie grupy Polaków z Hali Targowej
Wyprowadzanie grupy Polaków z Hali Targowej, dzisiaj "Galeria Tęcza" w Kaliszu

           Ciekawy dokument z Archiwum Państwowego w Kaliszu, Zespół: Spuścizna Martyna, Kwerendy Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu i ich realizacja, Sygnatura. 359, karta 42. Rzuca on światło na proces poszukiwania i karania zbrodniarzy wojennych. 

 GŁÓWNA KOMISJA BADANIA ZBRODNI HITLEROWSKICH W POLSCE

INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ

OKRĘGOWA KOMISJA W ŁODZI

23 kwietnia 1985, Łódź

Obywatel Tadeusz MARTYN 

Członek Okręgowej Komisji BZH w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej


Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej prowadzi wstępne postępowanie w sprawie zbrodni hitlerowców, popełnionych na terenie Kalisza, m.in. 

- zbrodni na dzieciach polskich germanizowanych i więzionych w obozie w Kaliszu, 

- zbrodni w obozie przejściowym w hali przy ul. 3-go Maja. 

W/g informacji Okręgowej Komisji BZH IPN w Poznaniu w sprawach tych nie prowadzono żadnego postępowania, co wydaje się niewiarygodne szczególnie w odniesieniu do obozu dla dzieci, zważywszy na wagę zagadnień związanych z germanizacją dzieci polskich.

Proszę uprzejmie o podanie, czy z tytułu swej wieloletniej działalności w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich posiada Obywatel wiadomości potwierdzające, że postępowanie takie było prowadzone. Co do zbrodni w obozie przejściowym przy ul. 3-go Maja, proszę o podanie, czy istnieją jakiekolwiek materiały dot. konkretnych faktów zbrodni tam popełnionych oraz związanych z nimi okoliczności a zwłaszcza bliższych danych o ofiarach i członkach ich rodzin.

Proszę też o podanie nazwisk i adresów osób, które mogły by wnieść dodatkowe dane do sprawy. Będę zobowiązany za udzielenie informacji odrębnie odnośnie każdego faktu zbrodni w 2 egz. każda.

Przewodniczący prof. dr hab. Jan Waszczyński




Książka Zbrodnie hitlerowskie na ziemi kaliskiej w latach 1939 1945 z 1979 roku, w której odnajdujemy kilka zdań na temat zakładu germanizacji dzieci w Kaliszu też nie powołuje się na żadne źródła.
W sprawie poszukiwania i karania zbrodniarzy wojennych nie zrobiono praktycznie nic.

Post powiązany:

Jak przebiegało poszukiwanie zbrodniarzy wojennych w Kaliszu ?




Jak przebiegało poszukiwanie zbrodniarzy wojennych w Kaliszu ?

Ciekawy dokument z Archiwum Państwowego w Kaliszu, Zespół: Spuścizna Martyna, Kwerendy Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu i ich realizacja, Sygn. 360, Karta 1. Rzuca on światło na proces poszukiwania i karania zbrodniarzy wojennych.

Znalazłam pismo, niestety nie w oryginale, ale odpis z odpisu, przetłumaczone i to bardzo źle, nie do końca zrozumiale. Dlatego przepraszam za nieścisłości. Ale przytaczam z dwóch względów - autor podaje nazwiska żandarmów z Kalisza, Stawiszyna, miejsca popełnionych przez nich zbrodni. Można też wyrobić sobie opinie o tym, jak przebiegało poszukiwanie zbrodniarzy wojennych. Praktycznie pozostali bezkarni do końca, a ich poszukiwania były nieudolne. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że autor listu oczekiwał na odpowiedź z kaliskiego sądu kilka miesięcy i nie doczekał się jej. Zmuszony był napisać do redakcji gazety warszawskiej „7 dni”, aby prosić o pomoc i zainteresowanie sprawą. Zbrodniarze z Kalisza nigdy nie zostali ukarani. I cytat z listu „Tu nadal panuje faszyzm”.

(odpis z odpisu)

Theodor Hering

3305/ Obersickte b. Braunschweig

Dla „7 Dni” Warszawa

Obersickte, dnia 22.5.1964

      "Przed kilkoma miesiącami pisałem do Sądu Powiatowego w Kaliszu i do dnia dzisiejszego nie mam żadnej odpowiedzi. Spodziewałem się szybciej odpowiedzi, ale tutaj praca idzie bardzo powoli, nie wiem dlaczego. Prosiłem Wysoki Sąd  w Kaliszu, aby przysłać dowody na hitlerowskiego sędziego o nazwisku Karol Kolb, który podczas okupacji hitlerowskiej pracował w Kaliszu. Kolb wydawał Polaków w ręce gestapo i przede wszystkim dużo gospodarzy polskich, żyje dzisiaj w Würzburgu i jest członkiem rady miejskiej. Kolb chwalił się swoim przyjaciołom w dniu 02.09.1963 roku „mogę spacerować  po Kaliszu i żaden Polak mi nic nie zrobi, takie miałem poważanie u ludności Kalisza”. Kolb podpisał prawdopodobnie i sam brał udział w rozstrzelaniu około 60 lub 70 Polaków z inteligencji w lesie w Zbiersku, nie daleko tartaku. Ciała zostały wykopane w roku 1945/46 przez ludność niemiecką, jak świadek tutaj dał do protokołu, bo sam brał udział przy tym wykopaniu. Tutaj chodzi nam o nazwiska tych zamordowanych, ilość, a może zdjęcie z ekshumacji tych zwłok, bo 1 gestapowca nam się udało odnaleźć i do tego potrzebne są dowody, aby tych zbrodniarzy pociągnąć do odpowiedzialności. Republika Federalna ukarze swoich zbrodniarzy tylko wtedy, jak są powody dane, a nie inaczej. Tutaj nadal panuje faszyzm, w każdym biurze siedzi SA-man, lubiany partyjniak i tutaj trzeba na własną rękę tych zbrodniarzy zlikwidować.

Prosiłem Wysoki Sąd o (nazwiska) pewnych panów z policji hitlerowskiej, którzy katowali naród polski.

1/ Chodzi o nazwisko żandarma w Jastrzębnikach. Ilu Polaków zostało tam pokrzywdzonych lub polegli śmiercią /imiona i nazwiska tych Polaków?/

 2/ Majstra posterunku żandarmerii Kalisz / Winter / on kilku gospodarzy polskich wydał gestapo i do lagrów pracy, ilu Polaków zostało pokrzywdzonych? potrzebne imiona tych Polaków.

3/ Potrzebne są opinie o oficerze żandarmerii o nazwisku Miller - oddział w Stawiszynie, on ma dużo zbrodni na koncie. Miller żyje w Bawarii w koło Obersdorfu, on też brał udział w rozstrzelaniu Polaków w lesie w Zbiersku.

Dalej są potrzebne dokładne nazwiska gestapowców z Kalisza. Nadal jest na wolności i nie przyznaje się do żadnej winy Fleischer. Myślę, że gazeta „7 Dni” na pewno mi pomoże,  abym mógł trochę tego materiału znaleźć, o który proszę tutaj. Trzeba się za to zabrać, nie można tak dalej na to patrzeć, że ci zbrodniarze się snują w wolnym kraju”.

Za zgodność:

M.P. Redakcja Tygodnika "7 Dni"

Th Hering

SAD KALISZ



Zbrodnia w Zbiersku:
(...) zbliżał się koniec wojny. Przed jej zakończeniem niemieccy faszyści na naszym terenie dopuścili się jeszcze do straszliwej zbrodni rozstrzeliwując w pobliskim lesie, między Zbierskiem a Glinami 22-ch Polaków. Między rozstrzelanymi Polakami, wśród nich zginął lekarz z Kalisza - Niewiadomski. Sprawę tą wyjaśnił po wyzwoleniu polski kierownik szkoły z Kokanina, który z tych skazanych na morderstwo przez okupanta, z tego miejsca rozstrzelania w lesie uciekł podczas egzekucji.
Ciała tych pomordowanych osób zostały przewiezione po wyzwoleniu Polski do Kalisza i w Kaliszu na cmentarzu je pochowano, w pogrzebie wzięło udział dużo obywateli ze Zbierska. Patrząc na te sprawy minione sprzed 20-tu laty musimy i my to sobie powiedzieć, że nie powinno być przedawnienia dla zbrodniarzy hitlerowskich. Zbrodniarze hitlerowscy winni być ukarani niezależnie gdzie się znajdują (...)

Zamordowani w Zbiersku:
1 Banasiak Leon
2. Czajka Stefan
3 Janiak Józef
4 Józefowicz Józef
5 Kaleta Władysław
6 Kaleta Stanisław
7 Kaleta Józef
8 Kubacki Stefan
9 Kuźbik Jan
10 Miłek Walenty
11 Niewiadomski Maksymilian
12 Olszowski Michał
13 Olszowski Walenty
14 Olszowska Helena
15 Paszyn Józef
16 Przybył Stefan
17 Przybył Roch
18 Rusinek Jan
19 Tomczyk Zdzisław
20 Urbaniak Józef
21 Wróblewski Brunon



Post powiązany: