Etykiety

piątek, 17 września 2021

Pamięć czy niepamięć?

autor: Dominika Pawlikowska

Wielkopolska po aneksji III Rzeszy została nazwana przez Niemców Wartheland - Krajem Warty lub Warthegau - Okręgiem Rzeszy Kraj Warty.

Okres niemieckiej okupacji (1939-1945) na terenie Wielkopolski jest znany dość powierzchownie, o życiu Polaków na prowincji wiemy jeszcze mniej. Po przodkach odziedziczyłam bagaż wojennych przeżyć i postanowiłam spisać historię mojej rodziny w Opatówku koło Kalisza. W ubiegłym roku napisałam i wydałam książkę „Historia w sepii. Opatówek. Wiewiórkowscy”, która na przykładzie mojej rodziny ukazuje życie Polaków pod niemiecką okupacją w podkaliskim miasteczku. Istotnym powodem, dla którego uznałam, że ta książka musi powstać był fakt zachowania się fragmentu listy proskrypcyjnej, tzw. wrogów Rzeszy sporządzonej przez Niemców w 1940 roku. 
Na liście 11 Polaków z Opatówka przeznaczonych do eksterminacji aż 4 stanowiły moją najbliższą rodzinę. Takich list było z pewnością więcej. Być może powstawały co jakiś czas, ale ta lista, powstała na wiosnę 1940 roku, świadczy o tym, że Niemcy byli doskonale poinformowani w lokalnych stosunkach. Już poczuli się "Herrenvolkiem" - panami tej ziemi i potrzebowali „przestrzeni życiowej”. Wiedzieli, kto działał w organizacjach patriotycznych czy paramilitarnych takich jak np. „Strzelec” czy „Sokół”, kto słucha polskiego radia, kto odgraża się, że tu jeszcze będzie Polska. Prawdopodobnie mieli dostęp do polskich archiwów i wiedzieli, kto był weteranem wojskowym, organizuje konspirację, posiada broń, majątek, który miejscowi Niemcy chcieli przejąć, kto posiada wykształcenie bądź autorytet wśród miejscowych etc. W każdej wsi, mieście i miasteczku sporządzili listę osób, która stała na przeszkodzie do zawładnięcia tą ziemią.

Na ocalałym fragmencie listy znalazłam 160 nazwisk z podkaliskich wsi i miasteczek. Tych, którzy dla miejscowych Niemców byli najgroźniejsi, byli najmocniejszymi przeciwnikami. Elitą intelektualną w swoich miejscowościach: nauczycielami, burmistrzami, sekretarzami gmin etc., tymi, którzy wg. Niemców stali na drodze do szybkiej germanizacji tego terenu. Pomyślałam, ze z pewnością pójdzie to łatwo, a na stronach miejscowych szkół, gmin, szybko znajdę ich nazwiska i biografie. Tym ludziom, których jednego dnia - 15 kwietnia 1940 aresztowano w Opatówku, Liskowie, Koźminku, Błaszkach, Kamieniu, Stawiszynie, Blizanowie, Godzieszach ... wywieziono do obozów Dachau, Mauthausen, Gusen i innych, których zamęczono pracą i morzono głodem, bito, dręczono, a w końcu w wielu przypadkach zamordowano, należy się przecież wieczna pamięć.

Zastanawiałam się, czy ten starannie zaplanowany akt ludobójstwa skierowany przeciwko polskim urzędnikom, nauczycielom, lokalnym patriotom, działaczom społecznym i politycznym, rzemieślnikom, właścicielom ziemskim nazwany przez Niemców „Intelligenzaktion” pozostawił ślad w zbiorowej pamięci lokalnej? Przecież w każdej wsi, miasteczku i mieście aresztowano grupę od kilku do kilkudziesięciu mężczyzn w sile wieku. Byli to w większości młodzi, którzy nie zdążyli jeszcze założyć rodzin, albo je założyli i mieli malutkie dzieci. Udziałem rodzin, a w szczególności pozostałych na wolności kobiet, było mierzenie się z czasową lub nieodwracalną utratą mężów, ojców, synów, co wywoływało boleśnie odczuwane następstwa w aspekcie psychicznym i materialnym – to aspekt rodzinny, ludzki. Nagle w przestrzeni lokalnej zniknęła istotna tkanka społeczna.

Podczas pisania o liście proskrypcyjnej rozwinęłam głownie wątek mojej rodziny, historię tych czterech najbliższych mi mężczyzn, którzy pochodzili z Opatówka. Ale sprawa pozostałych 156 nie dawała mi spokoju. Co się z nimi stało? Czy pamięć o nich przetrwała w ich rodzinach? Czy ktoś z rodziny, podobnie jak ja, opisał lokalne wydarzenia wojenne? Czy rodziny wiedziały, że Niemcy sporządzali takie listy? Że ich ojcowie czy synowie byli na liście proskrypcyjnej? Czy pozostawili po sobie listy z obozu i inne pamiątki? Czy lokalni historycy i autorzy książek o tych miejscowościach opisali te straszne straty ludzkie? Czy takie książki w ogóle powstały? Czy na stronach gmin, szkół znajdę te historie?
Jaki był efekt moich poszukiwań? Jaki obraz zbiorowej pamięci jawi się w trakcie moich poszukiwań i peregrynacji po lokalnych bibliotekach ?
Próżno szukać informacji o "Intelligenzaktion" na stronach większości gmin, lokalnych bibliotek czy szkół. Wielu męczenników z listy, którzy przeżyli obozy i uszli z życiem było po wojnie oskarżanych o udział w Armii Krajowej i ich śladem podążali inwigilujący ich ubecy, czasami groziło im wieloletnie więzienie albo śmierć. W skali lokalnej przykładem mogą być choćby Zygmunt Wiewiórkowski z Opatówka. Ich rodziny i oni sami byli zastraszani, więc nikt nie upominał się o miejsce w historii. Po wojnie publikowano różne wspomnienia, relacje, jednak poddawano je cenzurze, omijając w nich drażliwe problemy. Historyczna powojenna narracja narzucona została przez powojennego okupanta Polski - Związek Radziecki. W oficjalnym nurcie peerelowskiej historiografii pomijano losy więźniów politycznych, żołnierzy podziemia, deportowanych do ZSRR czy ziemiaństwa. 
"Najsilniejszym hamulcem był system polityczny państwa, które nie dbało o pielęgnowanie i dokumentowanie pamięci indywidualnej. Pilnowano, by nic nie przeszkadzało w wysiłkach od górnego projektowania świadomości zbiorowej" ze wstępu do książki "Moja Wielkopolska" Z. Urbaniaka autorstwa dr. Agnieszka Łuczak
Już sama nazwa niemieckiej akcji "Inteligencja" była sprzeczna z obowiązującą powojenną ideologią w dobie obowiązywania prymatu klasy robotniczej. W interesie nowej warstwy kierowniczej, PRL-kich nominatów, nie leżało upamiętnianie swoich poprzedników. 
Ślady po nich niszczono i zacierano, majątek dewastowano, a ich samych upokarzano. Nazywano to walką z "sanacją".
Ulice nazywano nazwiskami lokalnych działaczy komunistycznych - w Opatówku np. Feliksa Dziubińskiego, który 1 lutego 1945 r. na podstawie nominacji mianowanego przez władze komunistyczne Starosty Powiatowego w Kaliszu, za zgodą sowieckiego Wojennego Komendanta, został tymczasowym, komisarycznym wójtem gminy Opatówek.  
Patronował ulicy tak długo, aż Instytut Pamięci Narodowej nakazał zmianę nazwy. Uzasadnienie IPN dostępne pod linkiem: https://ipn.gov.pl/pl/upamietnianie/dekomunizacja/zmiany-nazw-ulic/nazwy-ulic/nazwy-do-zmiany/40116,ul-Dziubinskiego-Feliksa.html
Ludzie, którzy powinni systemowo zadbać o pamięć: naukowcy, historycy zajmowali się raczej analizą ruchu komunistycznego na danym obszarze, urządzaniem akademii ku czci Stalina i pisaniem historii na nowo, pod dyktando "towarzyszy", gardząc wspomnieniami "zwykłych" ludzi i uznając je za niepełnowartościowe. 
Działacze gminni, kierownicy domów kultury, bibliotekarze, kierownicy szkół działali zgodnie z linią partii.



Obecna władza spełnia patriotyczny obowiązek składając wiązanki w każdą ważniejszą rocznicę pod anonimowymi obeliskami, podobnymi do tego w Stawiszynie.

Obelisk "Poległym" na rynku w Stawiszynie

Pomordowani w akcji "Inteligencja" - synowie, ojcowie osieroconych rodzin nie doczekali się swojego miejsca w historii, ani jednej nawet wzmianki.
Nic nie przypomina o pomordowanych, poza obeliskiem, który poświęcono "poległym" w nie wiadomo jakich wojnach i nie wymienionych z nazwiska.
Zresztą słowo "polegli" sugeruje, że poświęcono go czynnym żołnierzom, którzy walczyli na polu walki i zginęli.
Takie obeliski służą lokalnej władzy do "odhaczenia" rocznic i zrobienia sobie zdjęć z kwiatami na ich tle. Niczego nie dowiemy się też o tym fragmencie lokalnej historii ze strony internetowej urzędów gmin, ani lokalnych bibliotek. W wielu gminach nie powstała na ten temat żadna książka, monografia ani najcieńsza broszura.
Jeśli zaś w książkach pisanych na temat wojennych wydarzeń wspomina się kogoś będącego ofiarą tej akcji, to najczęściej padają sformułowania typu "przyszli Niemcy i zabrali ....". Autorzy tych opracowań ( o zgrozo często historycy!) nie znają tego faktu historycznego, co zresztą nie jest ich winą, ponieważ do tej pory nie istniała literatura tematu.
Jedną z nielicznych pozycji na rynku na temat sporządzania przez Niemców list proskrypcyjnych i Akcji Inteligencja jest wydana w 2009 roku (sic) przez Instytut Pamięci Narodowej "Był rok 1939. Operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce. Intelligenzaktion". Autorka przedstawia plany i przygotowanie akcji przez władze III Rzeszy. Opisuje aresztowania Polaków w Rzeszy i Wolnym Mieście Gdańsku przeprowadzone przez policję bezpieczeństwa we wrześniu 1939 r. oraz przebieg akcji „Inteligencja" na ziemiach włączonych do Rzeszy i w Generalnym Gubernatorstwie. Książka nie zawiera jednak intersujących nas faktów w odniesieniu do terenu, którego dotyczy opisywana przez mnie lista proskrypcyjna, poza kilkoma nazwiskami nauczycieli. Autorka przywołuje fakt aresztowania Bronisława Bryńskiego, kierownika szkoły w Długiej Wsi; kierownika szkoły w Koźminku; Stanisława Hermana i Władysława Kulasa, nauczycieli w Stawiszynie; Franciszka Jabłońskiego, nauczyciela w Blizanowie. Sądzę więc, że informacje autorka zaczerpnęła z wydanej w 1995 r. książce Mariana Walczaka "Ludzie nauki i nauczyciele podczas II Wojny Światowej", a nie z omawianej przeze mnie listy.

Transformacja ustrojowa niczego w tym względzie w gminach nie zmieniła. Kiedy zwróciłam się z prośbą o pomoc w wydaniu napisanej przeze mnie książki usłyszałam od ważnego urzędnika: "A co mnie obchodzi pani rodzina?". Dowodzi to absolutnej ignorancji rządzących na poziomie gmin.


Posty powiązane:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.