 |
Leokadia Wiewiórkowska (1885–1968) |
Dzieciństwo i młodość
W Opatówku w roku 1885 przyszła na świat Leokadia Sowa – córka Łukasza Sowy i Marianny z Muszyńskich. Były to czasy
zaboru rosyjskiego, gdy Opatówek znajdował się w granicach tzw.
Królestwa Polskiego, zwanego potocznie Kongresówką, podporządkowanego
carowi Mikołajowi II. W domach takich jak ten, w którym dorastała Leokadia, wciąż mówiono po polsku, uczono dzieci pacierza i historii ojczystej, choć w szkołach obowiązywał język rosyjski. Wychowana w duchu pracowitości, religijności i szacunku do tradycji, wyrastała w przekonaniu, że obowiązek wobec rodziny i wiara są najpewniejszym oparciem w trudnych czasach.
Małżeństwo i działalność społeczna
W październiku 1907 roku, mając dwadzieścia dwa lata, stanęła przed ołtarzem w kościele św. Katarzyny w Opatówku. Jej wybrankiem był
Stanisław Wiewiórkowski (ur. 1883 w
Cieksynie – zm. 1941) – młody działacz społeczny i patriota, przybyły z Warszawy.
Do Opatówka uciekł przed zsyłką na
Sybir za udział w strajku szkolnym 1905 roku. Był członkiem
Narodowego Związku Robotniczego, organizacji narodowo-chrześcijańskiej, która przeciwstawiała się
rusyfikacji. Zamieszkali w Opatówku, w domu przy ulicy Starokaliskiej, w którym wkrótce pojawiły się dzieci: Stanisław (1908–1990), Marian (1910–1941), Helena (1912–1943),
Jan (1915–1979), Z
ygmunt (1917–1948) i Zofia (1923–1987). Stanisław działał aktywnie w życiu społecznym miasteczka: uczestniczył w zebraniach wojewódzkich NZR, współorganizował Macierz Szkolną, bibliotekę i straż pożarną. W jego domu często odbywały się spotkania z innymi działaczami.
Tu opatowianki zbierały fundusze na rzecz ochronki dla dzieci, ubogich rodzin i działań oświatowych. Dzięki ich pracy w 1923 roku powstała w Opatówku ochronka, którą NOK utrzymywała z własnych składek.
Leokadia była kobietą przedsiębiorczą. Wraz z mężem prowadziła sklep galanteryjno-pasmanteryjny z artykułami mleczarskimi przy Placu Wolności 13 (później sklep gs-owski a obecnie prywatny). W sklepie sprzedawano materiały, wstążki, nici i tkaniny oraz artykuły spożywcze – wszystko, co potrzebne w gospodarstwie i domu.
W domu dbała o wychowanie i naukę dzieci. Wszyscy synowie uczęszczali do kaliskich gimnazjów:
Gimnazjum Humanistycznego im. Adama Asnyka i Gimnazjum Handlowego. Edukacja była dla niej świętością. Choć każde czesne i szkolny mundurek wymagały od rodziców wyrzeczeń, powtarzała, że „wykształcenie to jedyne, czego człowiekowi nie można odebrać.”
Czas wojny
We wrześniu 1939 roku na rodzinę Wiewiórkowskich spadła tragedia, jakich tysiące przeżywały polskie rodziny. Już 3 września przyszła wieść, że
Jan Wiewiórkowski, strzelec pokładowy w 34 Eskadrze Rozpoznawczej Armii „Poznań”, zginął zestrzelony przez Niemców nad Brzezinami.
Leokadia przywdziała żałobę, nie wiedząc, że syn żyje i dostał się do niewoli.
Wkrótce potem, 15 kwietnia 1940 roku, Niemcy aresztowali kolejnego syna Leokadii –
Mariana Wiewiórkowskiego, naczelnika poczty w Opatówku, oraz jej zięcia
Zygmunta Gadzinowskiego (1909–1941), sekretarza gminy w
Liskowie. Obaj trafili do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen w Austrii, z którego nigdy nie wrócili. Leokadia miała świadomość że zginęli śmiercią męczeńską, kąsani 30-stopniowym zimnem, bici i gryzieni przez esmańskie psy.
W 1941 roku zmarł S
tanisław Wiewiórkowski, mąż Leokadii – przeziębił się w drodze, szukając towaru do sklepu, tak lichego, że nawet Niemcy go nie odebrali. W tym czasie handel był reglamentowany i prywatne sklepy ledwie funkcjonowały.
Rok później zmarła córka
Helena Gadzinowska, której serce nie wytrzymało, gdy w małej urnie otrzymała prochy męża z Gusen.
„Jak u Wiewiórkowskich zaczęto wynosić trumny, to nie było końca” – wspominali po latach mieszkańcy Opatówka.
Leokadia zajęła się osieroconymi wnukami – Teresą i Leszkiem Gadzinowskimi, którzy nie mieli już ani ojca, ani matki. Wychowywała ich z czułością, jak własne dzieci. Każdego dnia modliła się z nimi przy łóżku, a w niedziele prowadziła na cmentarz.
Podczas wojny Niemcy zburzyli dom Wiewiórkowskich przy ulicy Starokaliskiej (obecnie skrzyżowanie ulicy Łódzkiej i św. Jana), przebudowując drogę z Łodzi do Kalisza. Rodzina została wysiedlona, pozbawiona dachu nad głową i środków do życia. Przez kolejne lata tułali się po wynajmowanych izbach.
Ostatnie lata
Po wojnie Leokadia nie odzyskała już dawnej siły. Czas i cierpienie odcisnęły na jej twarzy głębokie ślady.
Wciąż miała sklep przy Placu Wolności z zapleczem. Tam umieściła najmłodszego syna Zygmunta, o którym mówiono, że był najzdolniejszy. Ogrywał wszystkich w szachy, dużo czytał, a w lipcu 1939 roku ukończył kurs podchorążych w Poznaniu. W 1945 roku powrócił z obozu koncentracyjnego
Buchenwald, dokąd trafił za działalność w
Armii Krajowej. Po wyjściu z obozu ciężko zachorował na gruźlicę i inne choroby poobozowe. Pielęgnowany przez matkę, skonał na Jej oczach.
Kiedy w 1945 roku ucichły ostatnie strzały, Leokadia Wiewiórkowska miała sześćdziesiąt lat – wiek, w którym człowiek powinien już zbierać owoce swojego życia: patrzeć, jak dorastają wnuki, cieszyć się spokojem w domu, który zbudował.
Tymczasem Ona nie miała już ani domu, ani męża, ani większości dzieci. Straciła niemal wszystkich mężczyzn swojego rodu – synów, męża, zięcia. Przeżyła to, co dla matki jest niewyobrażalne: pochować własne dzieci, jedno po drugim, czasem nawet bez trumny, bez pożegnania.
Jej dom – ten przy ulicy Starokaliskiej, z pachnącym chlebem i dźwiękiem kroków dzieci – zniknął. Na jego miejscu ciągnęła się nowa droga, szeroka, pusta i obca. Jakby ktoś wymazał nie tylko Jej adres, ale i całe życie, jakie tam przeżyła.
Władza, która przyszła po wojnie, mówiła o równości i sprawiedliwości, ale dla takich jak Ona – Dla kobiet, które całe życie spędziły w domu, w sklepie, w gospodarstwie, nie przewidziano miejsca w systemie. Nie miała emerytury ani pracy. Państwo, za które Jej synowie walczyli, nie dało nic w zamian: ani wsparcia, ani pociechy, ani zrozumienia. Niebawem sklep przy Placu Wolności przejęła Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”, w ramach upaństwowienia prywatnego handlu. Podobnie, jak wielu dawnych właścicieli, straciła źródło utrzymania.
W 1957 roku sprzedała działkę po wyburzonym przez Niemców domu nowym właścicielom, by kupić chleb swoim wnukom i opłacić ich edukację. Dopiero wówczas, po tzw. „
odwilży gomułkowskiej”, pojawiła się możliwość regulowania prywatnych własności i sprzedaży działek po zburzonych posesjach.
Schyłek życia spędziła otoczona troską i opieką rodziny.
Zmarła w 1968 roku. Spoczęła na cmentarzu w Opatówku – wśród tych, których kochała najbardziej. Pozostała w pamięci rodziny jako kobieta silna, wierna, ofiarna – matka, która przetrwała wszystko: wojnę, biedę i śmierć swoich dzieci.
Przypisy
1. Kościół parafialny św. Katarzyny
Aleksandryjskiej w Opatówku – neogotycka świątynia wzniesiona w latach
1905–1912 z inicjatywy ks. Antoniego Marczewskiego, konsekrowana w 1912 r.
2. Narodowy Związek Robotniczy (NZR) –
legalna organizacja polityczna i społeczna założona w 1905 r. w Warszawie. Jej
celem była obrona praw robotników w duchu katolickim i narodowym.
3. Domek Gotycki – zabytkowy budynek w
centrum Opatówka, należący pierwotnie do rodziny Schlösserów, właścicieli
miejscowej fabryki sukna. Od 1923 r. mieściła się tam siedziba Narodowej
Organizacji Kobiet i ochronka dla dzieci.
4. Gimnazjum im. Adama Asnyka i Gimnazjum
Handlowe w Kaliszu – renomowane szkoły średnie w okresie międzywojennym,
wychowujące młodzież w duchu patriotyczno-religijnym.
5. W 1939 r., podczas budowy nowej szosyŁódź–Kalisz, Niemcy dokonali przebudowy centrum Opatówka, wyburzając m.in. domy
przy dzisiejszej ul. Kaliskiej i Św. Jana.
6. Po II wojnie światowej tysiące kobiet
takich jak Leokadia Wiewiórkowska — żon, matek i wdów — znalazło się poza
systemem pomocy państwowej. Nie miały prawa do emerytur, bo nie były
zatrudnione etatowo ani objęte ubezpieczeniem społecznym. Państwo ludowe przyznawało
świadczenia głównie pracownikom instytucji państwowych, robotnikom i
urzędnikom. Dla kobiet, które całe życie spędziły w domu, w sklepie, w gospodarstwie, nie
przewidziano miejsca w systemie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.