Zwykle opisuję akcję gestapo z dnia 15 kwietnia 1940 na terenie rejencji kaliskiej, ponieważ w jej wyniku aresztowano moich najbliższych. Dzisiaj jednak chciałabym przybliżyć kolejną dużą akcję Niemców z maja 1941, w wyniku której został aresztowany Józef Nowicki z Opatówka, urodzony 18.04.1900, zamordowany 23.09.1941 w Auschwitz.
|
Na zdjęciu Józef Nowicki z zoną Heleną i córeczkami Marią Teresą i Sabiną (Sabcią) |
Józef Nowicki mieszkał w Opatówku przy ulicy Kościuszki 13.
Sąsiadem państwa Nowickich był B. Rej, który - jak wynika z akt zachowanych w archiwum - był nadzorcą obozu dla Polaków ( nie wiem, o jaki obóz chodzi), a później Żydów w Stawie/ Marchwaczu, państwo Nowiccy nie wiedzieli nic o działalności Reja. Wiadomo było, że nie lubił Polaków, a szczególnie młodzieży, wobec której zachowywał się agresywnie i groził kijem. Nie był opatowianinem, przybył ze wschodu. Można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że to on chciał pozbyć się sąsiada i to on był silą sprawczą aresztowania Nowickiego, a może i innych? np. Zygmunta Piotrowskiego i pozostałych aresztowanych z tego rejonu. Współpracował z komisarzem Opatówka Herwarthem Brake i musiał być w strukturach żandarmerii lub Wehrmachtu. Żona Reja przychodziła do p. Nowickich po mleko.
Pretekstem do aresztowania Józefa Nowickiego i około 400 innych osób z Kalisza i okolicznych miejscowości: Aleksandria, Brudzew, Brzezie, Ceków, Chocz, Dębe, Dobrzec, Godziesze Wielkie, Kościelec, Kościelna Wieś, Kotowiecko, Koźminek, Opatów, Opatówek, Rychnów, Staw, Stawiszyn i Wieruszów było rzekome pobicie niemieckiego policjanta, o które Niemcy oskarżyli miejscową ludność polską. Nic bliższego nie udało się ustalić na temat tego zajścia.
W odwecie policja niemiecka w nocy z 5 na 6 i z 6 na 7 marca 1941 roku przeprowadziła zakrojone na szeroką skalę aresztowania wśród ludności polskiej.
Nocą łomotano do drzwi i nie podając przyczyny aresztowania zabierano z domów. Niektórym aresztowanym — jak np. Janowi Śmiłowskiemu (nr 15350), robotnikowi rolnemu z Chocza — powiedziano, że „biorą do pracy”. Akcję tę opisał pracownik naukowy Muzeum Auschwitz dr B. Piętka w opracowaniu "Transporty Polaków do KL Auschwitz z Kalisza 2 maja 1941 roku i z Łodzi 14 maja 1942 roku".
I cytując autora: "Tylko w samej niewielkiej wiosce Koźminek
aresztowano 16 mężczyzn, z których ani jeden nie powrócił po zakończeniu
wojny. Wśród aresztowanych znaleźli się ludzie o różnym statusie społecznym:
inteligenci, duchowni, rzemieślnicy, robotnicy i rolnicy, reprezentujący cały ówczesny przekrój społeczny i zawodowy powiatu kaliskiego.
Aresztowanych
umieszczono jako zakładników w więzieniu znajdującym się w budynku byłej
szkoły powszechnej przy ulicy 3 Maja (...)
|
Aresztowani w budynku byłej szkoły powszechnej przy ulicy 3 Maja w Kaliszu zdjęcie z Archiwum Państwowego w Kaliszu |
Placówka Gestapo w Łodzi wydała 1 maja
1941 roku polecenie sformowania transportu do KL Auschwitz.
W jego skład
weszła część osób aresztowanych jako zakładnicy podczas wspomnianej akcji
represyjnej. Stanowili oni większość deportowanych.
Oprócz nich w transporcie znaleźli się członkowie organizacji podziemnych i osoby zaangażowane w tajne
nauczanie. Liczący 204 Polaków transport ekspediowano z Kalisza do KL Auschwitz wczesnym rankiem 2 maja 1941 roku. Jeszcze przed świtem gestapowcy
zbudzili krzykiem i biciem przewidzianych do transportu mężczyzn. Ustawiono ich w dwuszeregu na dziedzińcu więziennym, kazano podnieść ręce do góry
i w takiej pozie sfotografowano. Fotografie te zamieszczono w niemieckiej prasie
z podpisem „Polnische Banditen aus Kalisch” („Polscy bandyci z Kalisza”). Dołączono do nich obszerny opis dokonanych rzekomo przez uwidocznionych na
zdjęciach Polaków bandyckich napadów na Niemców.(...)
W latach 1940–1944 wyekspediowano z Kraju Warty do KL Auschwitz 58 transportów bezpośrednich, skierowanych przez placówki niemieckiej policji państwowej z Łodzi i Poznania, a wyekspediowanych z Łodzi, Poznania, Kalisza, Sieradza i Inowrocławia (...)" pisze dr B. Piętka w opracowaniu "Transporty Polaków do KL Auschwitz z Kalisza 2 maja 1941 roku i z Łodzi 14 maja 1942 roku".
|
"Niemcy przysłali 15 marek do domu, że niby dziadek pracuje i zarabia" |
Józef Nowicki wymieniony na stronie 131 opracowania dr Bohdana Piętki z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu pt. "Transporty Polaków do KL Auschwitz z Kalisza
2 maja 1941 roku i z Łodzi 14 maja 1942 roku".
|
Józef Nowicki, nr w Auschwitz 15297 Zdj. ze strony Muzeum Auschwitz |
Prawnuczka Józefa Nowickiego - pani Aleksandra Urbańska wspomina:
"Niemcy przysłali 15 marek do domu, że niby dziadek pracuje i zarabia. Z Opatówka zabrani byli do Kalisza i przetrzymywani w szkole na ul. 3-go Maja, babcia - lat 9 wtedy - i jej siostra biegły ze swoją mamą do Kalisza, bo ktoś im powiedział, że zabrali mężczyzn z Opatówka i że był tam ich ojciec. Na dokumentach jest adnotacja, że zabrany jako Polak polityczny. Już nigdy się nie zobaczyli, a prababcia nigdy nie miała drugiego męża. Zachowała się kartka, że zmarł na grypę. Zginął śmiercią męczeńską w klatce 1m/1m. Później dopiero w 1954 r. babcia dostała wszystkie dokumenty. Ta historia w naszej rodzinie miała i ma swoje skutki do dnia dzisiejszego".
Babcia pani Aleksandry - pani Maria Teresa Sieradzka zapamiętała, że ktoś przybiegł z wiadomością, że Niemcy idą go aresztować, ale on powiedział wówczas, że nic przecież nie zrobił. Niemcy przyszli o świcie i zabrali go z domu. Wtedy aresztowano jeszcze kilka osób, w tym pana Marszała.
Post o Janie Marszale tutaj: Opatówek 1939. Listy Jana Marszała do przyjaciela
Zachował się gryps Józefa, który kolejarze dostarczyli żonie:
" Żegnam was, wyjeżdżamy do Niemiec, podobno do pracy. Bardzo was proszę szanujcie się i pracujcie, a ja będę się starał niedługo wrócić. Taki los na mnie przyszedł. No ale trudno, los tak chciał. Helcia bądź dzielną kobietą. Szanuj się i pracuj może pan Bóg da..... i rób po swojemu, żeby to gospodarstwo utrzymać i proś Piotrowskiego (sąsiada, rodzina
Zygmunta Piotrowskiego - zbiega z Auschwitz- dopisek autorki), żeby ci doradził, jak masz w polu robić. Jestem bardzo zdenerwowany, nie mogę nawet pisać. I jedziemy wszyscy: kulawi, bez ręki i starzy po 60 lat, podobno na 3 miesiące. Żegnam was najukochańsze dzieci, kochana żono i cała moja rodzina, niech was Bóg błogosławi. Bardzo cię proszę Józef (brat żony Heleny, kawaler) zajmij się moimi dziećmi jakbyś był ojcem i Helcią. Staraj się i pracuj, żebyście mieli co jeść.
Zenuś (najstarszy brat Józefa) doradź im w niektórych ... ( nieczytelne). Takie spotkało nas nieszczęście. Pan Bóg tak chciał.
Ja jestem bardzo zahartowany, żegnam was, jeszcze raz całuję Tereskę i Sabcię bardzo mocno do....(nieczytelne) ukochani zapominajcie o mnie, a może Pan Bóg da, że wrócę. Całuję cię Helcia, niech was Bóg błogosławi. Żegnam "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.