Etykiety

poniedziałek, 20 listopada 2017

Dawna kamienica Szalińskiego w Opatówku.

Autor: Dominika Pawlikowska

O kamienicy stojącej w Rynku ul. Łódzka 2, dawniej ulica Piłsudskiego, przy skrzyżowaniu z dawną ul. Błaszkowską mówiło się potocznie kamienica Szalińskiego.

Opatówek, Spatenfelde, Kamienica Szalińskich, róg Łódzkiej i Placu Wolności, zdjęcie z początków okupacji niemieckiej. Niemcy rozbierają budynek straży na placu i budują drogę. DK12 – Mapy Google Kamienica Szalińskich, róg Łódzkiej i Placu Wolności, zdjęcie z początków okupacji niemieckiej. Niemcy rozbierają budynek straży na placu i budują drogę.
DK12 – Mapy Google
Kamienica Szalińskich, róg Łódzkiej i Placu Wolności, zdjęcie z początków okupacji niemieckiej.
Niemcy rozbierają budynek straży na placu i budują drogę.


Kamienica została zakupiona przez moją prababcię Józefę i jej drugiego męża Bolesława Szalińskiego w 1934 roku i pozostawała ok. 50 lat w rękach mojej rodziny. 
Prababcia Józefa Szalińska de domo Rupotacka (1890-74) była osobą bardzo energiczną i pracowitą. Dzisiaj powiedzielibyśmy "kobietą biznesu". Przedwojenne pokolenia nie znały ZUS-u, emerytur ani żadnego innego systemu ubezpieczeń, więc pracowało się bez świąt i wolnych sobót do późnej starości, odkładając grosz do grosza i żyło później z oszczędności lub pozostając na utrzymaniu dzieci.
Józefa po tragicznej śmierci pierwszego męża poślubiła Bolesława Szalińskiego. Zajmowali się restauratorstwem. Najpierw prowadzili restauracje w Kaliszu. Później postanowili dokupić kamienicę i przeprowadzili się do Opatówka. Zdjęcie poniżej ukazuje całą rodzinę, być może w roku zakupu kamienicy tj. 1934 r. Na zdjęciu Józefa Szalińska de domo Rupotacka, secundo voto Semperska z córką Marią Wiewiórkowską, późniejszą długoletnią nauczycielką szkoły w Opatówku  i mężem Bolesławem.

Józefa, Bolesław Szalińscy, z córką Marią później Wiewiórkowską, moją babcią, długoletnią nauczycielką matematyki w szkole w Opatówku, ok.1934 r.
Józefa, Bolesław Szalińscy, z córką Marią później Wiewiórkowską,
moją babcią, długoletnią nauczycielką matematyki w szkole w Opatówku, ok.1934 r.


Kaliski ślad prababci Józefy odnalazłam w książce p. Kazimierza Rogackiego "Tak było 1929-2013".
Pan Kazimierz Rogacki opisuje Kalisz z okresu międzywojennego, wspominając i opisując ulice, którymi maszerował jak młody chłopak. I wspomina restaurację Szalińskich: 
"Skręcając w ulicę Franciszkańską widać było podświetloną reklamę restauracji pani Szalińskiej. Wchodziło się do niej po kilku schodkach. Miała ona dość duże wzięcie. Pamiętam, że byłem tam z bratem i tatą na flakach z pulpetami".
Po wielu latach ciężkiej pracy, prababcia miała wtedy ok. 40 lat, Szalińscy kupili  kamienicę i przeprowadzili się do Opatówka.
Przeanalizowałam historię domu, który kupili. Kamienica należała do Stefanii z Ordzińskich Kościańskiej, która z kolei odziedziczyła ją po ojcu Stefanie.

Władysława Ordzińska, siostra właścicielki.

Za J. Miluśka-Stasiak:  Stefan Ordziński był członkiem Zarządu Ochotniczej Straży Ogniowej i przy jego restauracji mieściła się siedziba straży. Mogła być tam jakaś wozownia dla gości i  miejsce na wóz konny strażacki. W 1907 r. wybudowano remizę na rynku i odtąd tam  mieściła się straż, a konie obok u p.Jaskuły.
W archiwum kaliskim znalazłam dokumenty dotyczące historii własności tej kamienicy. W 1929 roku kamienice podzielono na dwie części (dok. 2) i wydzielono dwa osobne budynki. Druga część przeszła w posiadanie Polaka niemieckiego pochodzenia Hermana Feichta (dok. 3). Feicht i jego rodzina, licząca 10 osób, znajduje się na folksliście, czyli na liście osób, które po wybuchu wojny zadeklarowały swoją niemieckość. Feicht otrzymał kategorię B  czyli – Deutschstämmige (niem. pochodzenia niemieckiego) – osoby przyznające się do narodowości niemieckiej, posługujące się na co dzień językiem niemieckim, kultywujące kulturę niemiecką.
Post o folksdojczach w Opatówku tutaj.
Hermann Feicht też wynajmował mieszkania w swojej kamienicy, w jego księdze dochodów wpisane są na rok 1929 osoby o polskich i żydowskich nazwiskach. O tym napiszę w osobnym poście.
Do czasów nadbudowy piętra dom wyglądał tak, jak na zdjęciu poniżej.

Opatówek, kamienica Ordzińskich, później Szalińskich,
ze zbiorów biblioteki w Opatówku. Lata 20-30-te dziewiętnastego wieku.

Właścicielka kamienicy Stefania Kościańska zwróciła się 10.02.1931 roku podaniem do Towarzystwa Kredytowego o przyznanie jej pożyczki na rozbudowę nieruchomości. Niestety później zmuszona była napisać prośbę o wstrzymanie licytacji: "Tak materialnie się wyczerpałam..."
Komisja Sprawdzająca złożona z dyr. J. Klotza, członka Kom. Nadz. J. Kurdwanowskiego oraz obywateli m. Opatówka: St.Wiewiórkowskiego oraz I. Pawłowskiego przy współudziale technika Tow. Czyżewskiego przybyła na miejsce 16 lutego 1931 i ustanowili szacunek techniczny budowli na sumę 41.128 zł a wartość sprzedażną szacując na 36 tysięcy.
Z archiwum dowiadujemy się, że małżonek pani Kościańskiej prowadził w kamienicy restaurację, wynajmowano także mieszkania ( dok. 4). Ciekawą lekturą jest lista nazwisk lokatorów, ponieważ pośród nich są Żydzi.

www.historiawsepii.blogspot.com, Dominika Pawlikowska
Dochody z kamienicy Kościańskich, Opatówek 1931 rok (1). Mieszkańcy: Szablewski, Świdnicki, Ambroziakowa (nauczycielka), Adler (Żyd), Ostojska.

Kredyt został udzielony. Niestety, biedna pani Kościańska nie była w stanie spłacać rat kredytu i napisała prośbę do Towarzystwa Kredytowego o wstrzymanie postanowionej egzekucji długu w postaci licytacji kamienicy (dok. 5).
14 lutego 1933 r. Emil Sztark Dyrektor Towarzystwa Kredytowego miasta Kalisza  wyznaczył kamienicę na przymusową sprzedaż za zaległe raty. Ogłoszono, że sprzedaż ma się odbyć 16 lutego 1933. przed rejentem Szymonem Tułeckim.
Wadium wpłacił i kamienicę nabył  Stanisław Czerepak, o którym nie mam żadnych informacji.
Jednak rok później, w 1934 r. kamienica należy już do mojej prababci Józi. Świadczy o tym podanie do Towarzystwa Kredytowego (dok. 6) z 1934 roku  z prośbą o uznanie i przyjęcie listów zastawnych na częściową spłatę pożyczki na ową kamienicę.
Dlaczego nie mam żadnych pamiątek po tej restauracji? Jedyny pocisk jaki spadł na Opatówek spadł właśnie na ten budynek i zakończył jego żywot w 1945 r. Na szczęście kamienica ocalała. Przed wejściem Rosjan do Opatówka niemiecka rodzina osiedlona w naszym domu wywiozła wszystko, co znajdowało się w restauracji i mieszkaniu Szalińskich.
Pozostało kilka drobiazgów będących świadectwem tamtych czasów, m.in ponad stuletni obrus po mojej przedwojennej prababci Józefie. Być może sama go wyhaftowała ponieważ "prace  kobiece" szły w parze z wielkimi uzdolnieniami manualnymi kobiet w mojej rodzinie. Ciarki przechodzą mnie na myśl, ile czasu należało spędzić nad każdym milimetrem tego obrusu.
Gdy przeczytałam w biuletynie informacyjnym "Wiadomości Gminne" Nr 5 (575) / 2009 wspomnienia mieszkańców Opatówka fragment dotyczący Bolesława Szalińskiego zdałam sobie sprawę jakim był człowiekiem, jak ofiarnym i patriotycznym:

Aleja Józefiny 6, dzisiaj Aleja Wolności 6, autentyczna reklama restauracji Romana Szalińskiego  (chyba kuzyn Bolesława). Kalisz, Wielkopolskie – Mapy Google
Kalisz. Aleja Józefiny 6, dzisiaj Aleja Wolności 6, autentyczna reklama restauracji Romana Szalińskiego (rodzina Bolesława). Dzisiaj znajduje się tam Cafe Calisia.
Kalisz, Wielkopolskie – Mapy Google

 "30 marca 1939 r. odbyło się zebranie wszystkich organizacji i mieszkańców Opatówka w celu omówienia pożyczki na dozbrojenie polskiej armii. Tego dnia pierwsze ofiary pieniężne złożyła Akcja Katolicka Kobiet, drużyna harcerek pozaszkolnych i Ognisko Kolejowego Przysposobienia Wojskowego. 13 kwietnia powstał Komitet Pożyczki Przeciwlotniczej, którego przewodniczącym zostali ks. Piotr Kotarski - proboszcz parafii Opatówek, sekretarzem Kazimierz Sieradzan i skarbnikiem wójt gminy Józef Raszewski. Komitet przyjął normy pożyczki dla wszystkich warstw społecznych w gminie Opatówek: dla rolnictwa, przemysłu, nieruchomości, handlu i pracowników umysłowych. Od tej pory notowane były wpłaty na Pożyczki Lotnicze i Fundusz Obrony Narodowej (F.O.N.) oraz dobrowolne ofiary na dozbrojenie polskiej armii. Wpłaty pochodziły od organizacji i od indywidualnych osób, także Żydów mieszkających w Opatówku. Nauczyciele z gminy Opatówek wpłacili 1260 zł, pracownicy PKP - 800 zł, pracownicy poczty - 340 zł, właściciel majątku w Opatówku Konrad Wünsche - 5000 zł, Zofia Chrystowska ( żona przedwojennego właściciela pałacu w Tłokini Kościelnej) 2000 zł, Bolesław Szaliński (mój pradziadek) zadeklarował cały swój majątek wartości 15000 zł na rzecz Armii Polskiej, gdyby zaszła taka potrzeba".

Opatówek, kamienica Ordzińskich, później Szalińskich,
ze zbiorów biblioteki w Opatówku. Lata 20-te dziewiętnastego wieku.

W 1939 roku Bolesław Szaliński, podobnie jak wielu mężczyzn z mojej najbliżej rodziny, znalazł się na liście proskrypcyjnej tzn. liście osób wskazanych do aresztowania.
Napisano o nim:
"Był członkiem partii rządowej. W całej okolicy uchodzi za fanatycznego Polaka. Rodzaj jego działalności wpływa na to, że codziennie obcuje z dużym kręgiem ludności. Istnieje wiec możliwości, ze będzie działał wrogo wobec państwa niemieckiego".
1939 rok to dla Polski tragedia niewyobrażalna. Niemcy wyaresztowali elity centralne i elity lokalne, kadrę uniwersytecką, ziemian, księży, weteranów powstań, ale też miejscowych sołtysów we wsi, ludzi, którzy służyli gdzieś w wojsku, poznali obce kraje, coś widzieli i byli dla miejscowych autorytetem. 
Siadano, tak jak w restauracji mojego pradziadka, w długie jesienne lub zimowe wieczory, zbierało się towarzystwo, sąsiedzi, i on tłumaczył: są takie orientacje, takie partie, to będzie dla nas dobre. To dla nas będzie niedobre. Temu człowiekowi ufano, to on był autorytetem.
We wrześniu został wysiedlony ze swojego domu i ukrył się w Koluszkach, co opowiedziała mi jedna z najstarszych mieszkanek Opatówka pani Sieradzka. Zajmował się przerzutem uciekinierów z Wielkopolski - niem.  Warthegau do Generalnego Gubernatorstwa. Zmierzali tam wszyscy, którzy nie chcieli być wywiezieni na roboty w głąb Rzeszy.  Pani Sieradzka, wówczas mała dziewczynka, została oddane w ręce Szalińskiego przez swego ojca pana Spisza.
Zdjęcie poniżej ukazuje kamienicę we wrześniu 1939 roku, w której już rządzą się Niemcy.
Wysiedlenie Szalińskiego z Opatówka uratowało mu życie, dzięki temu nie pojechał do obozu, a znalazł się na liście proskrypcyjnej, tj. liście Polaków przeznaczonych do wymordowania stworzonej przez lokalną żandarmerię i miejscowych folksdojczów. 

Wrzesień 1939, Opatówek, kamienica Szalińskich, na placu przy stacji benzynowej widać Niemców, motocykl niemiecki.
Wrzesień 1939, Opatówek, kamienica Szalińskich, na placu przy stacji benzynowej
widać Niemców, motocykl niemiecki. W prawym rogu wielka flaga Rzeszy.

Niemcy zaplanowali "Akcję Inteligencja", celem była likwidacja warstw przywódczych, innymi słowy likwidacji ludzi, którzy nie pozwoliliby zginąć idei państwa polskiego, którzy stanowili jądro polskości. Nazwisko Szalińskiego znalazło się na tej liście. 
Polacy byli wysiedlani. Naszą restaurację przejęła łotewska rodzina niemieckiego pochodzenia, która znalazła się w Opatówku w ramach przesiedleń tzw. Niemców etnicznych z terenów sowieckich, osiedlanych w okupowanej Polsce w ramach akcji „Heim ins Reich” (Powrót do Rzeszy). 
Otrzymali cały dorobek Szalińskich, ich dom, restaurację, zastawę, wyposażenie, wszystko. Restaurację nazwali Gasthaus Riga. Po II wojnie kamienica wróciła do Szalińskich, Niemcy się zdematerializowali zabierając wszystko, co mogli, wyposażenie domu i restauracji.

Widokówka propagandowa z Opatówka. Ok. 1940.
W prawym dolnym rogu Gasthaus "Riga" - restauracja Szalińskich.

Szalińscy nie mogli dalej żyć spokojnie i pracować. Funkcjonariusze PRL-u robili wszystko, aby odebrać ludziom ich własność. Prowadzenie restauracji w PRL nie było możliwe, komuniści wprowadzali przeróżne ustawy, aby zniechęcić i wyrugować "prywaciarzy". 2 czerwca 1947 wprowadzono ustawy „o zwalczaniu drożyzny i nadmiernych zysków w obrocie handlowym”, „o obywatelskich komisjach i lustratorach społecznych” i powołano Biuro Cen, które ustalało marże i wysokości opłat. Od tej pory nie można było po prostu założyć działalności – trzeba było mieć pozwolenie. Podczas gdy jeszcze w 1947 r. w Polsce było 134 tys. sklepów, już w 1949 r. było ich zaledwie 78 tys. Dzieci przedsiębiorców nie były przyjmowane na studia, zaś synowie rzemieślników byli przymusowo wcielani do wojska. Po śmierci Szalińskich kamienicę odziedziczyła ich córka, moja babcia Maria Wiewiórkowska. 
Jak wykańczano kamieniczników nieznacjonalizowanych? Wprowadzano do kamienicy lokatorów i "dawano" im mieszkania.
I posiłkując się Wikipedią: 21 grudnia 1945 roku wprowadzono dekretem przymusową gospodarkę lokalami. Był to pierwszy od zakończenia II wojny światowej akt prawny regulujący i ograniczający w sposób nieuzasadniony najem lokali mieszkalnych będących własnością osób prywatnych. Wprowadzał pojęcie „publicznej gospodarki lokalami”, tzn. w praktyce nacjonalizował mieszkania. Przydział do lokali mieszkalnych leżał w gestii władz kwaterunkowych, tj. prezydium miejskiej (gminnej) rady narodowej. W świetle przepisów tego dekretu decyzja administracyjna o przydziale lokalu mieszkalnego miała pierwszeństwo i była ważniejsza, niż umowa najmu zawarta z właścicielem tegoż lokalu.
W praktyce wyglądało to tak, że ja siedziałam pod stołem i obserwowałam, jak przychodzili do nas mieszkańcy płacić komorne. Babcia wyjmowała gruby zeszyt i zapisywała, kto i ile zapłacił.
Ponieważ tych ludzi było wielu, ja w końcu zapytałam: Babciu, to my jesteśmy bogaci? A babcia: nie dziecko, jesteśmy biedni. 
Państwo narzuciło wysokość komornego, które nie pokrywało nawet opłat ponoszonych na rzecz mieszkańców za: remonty, malowanie klatki, wywóz śmieci, odśnieżanie. Babcia dopłacała do tego z własnej nauczycielskiej pensji! Taka "sprawiedliwość".
Wiadomo, że wojenna wdowa z dwojgiem dzieci (jej mąż Marian Wiewiórkowski został zamordowany w obozie koncentracyjnym Mauthausen Gusen-link) nie mogła długo tak dokładać. Kamienica w latach 90-tych została sprzedana. I babcia po raz kolejny zawierzyła państwu. Pieniądze z transakcji wpłaciła na dwie książeczki mieszkaniowe z pełnym wkładem, na mieszkanie dla mamy i dla mnie. Nim doszło do realizacji tych książeczek PRL upadł. Początek lat 90. i transformacja ustrojowa spowodowały, że wartość pełnego wkładu na książeczce PKO wystarczyła na kupno kilku metrów kwadratowych mieszkania. Ograbiono nas  perfidnie, wszystko przepadło. Dlatego irytuje mnie nieuctwo i niewiedza ludzi, którzy zachwalają PRL, chwaląc, ile im "dała". Proszę pamiętać, że aby jednym dać, drugim zabrała. Komuniści łaskawie rozdawali to, co ukradli innym.

Dawna kamienica Szalińskiego dzisiaj. 2021.


W 1929 roku kamienice podzielono na dwie części (2)
Spatenfelde
Druga część przeszła w posiadanie Niemca Hermana Feichta. (3)

(4)
Prośba p. Kościańskiej do Towarzystwa Kredytowego o wstrzymanie
 postanowionej egzekucji długu w postaci licytacji kamienicy (5)

Podanie Józefy Szalińskiej (prababci) do Towarzystwa Kredytowego (6) z 1934 roku
 z prośbą o uznanie i przyjęcie listów zastawnych na częściową spłatę pożyczki.




Źródło:

  • Akta dot. nieruchomości Nr hip. 729 przy Rynku i ul. Błaszkowskiej w Opatówku Bolesława Szalińskiego, Zespół: Towarzystwo Kredytowe Miasta Kalisza, Sygnatura: 11/203/0/3/327
  • Archiwum rodzinne Dominiki Pawlikowskiej

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.